Translate

niedziela, 8 czerwca 2014

Nigdy nie nazywaj snu koszmarem, bo może stać się częścią Twojego życia.



 Oczami Marco:

Spojrzałem w prawo, obok mnie leżała jakaś dziewczyna. To nie była Nikola… Kely! Wyskoczyłem z łóżka, jak oparzony. Znów się upiłem i zrobiłem to czego potem będę długo żałować? Jeszcze raz spojrzałem na łóżko, przetarłem oczy i nie mogłem uwierzyć. To Kely nie Nikola, Kely nie Nikola…- powtarzało echo w mojej głowie. Powinienem od razu obudzić Kely z krzykiem i powiedzieć żeby wynosiła się z mojego życia raz i na zawsze, ale jakoś tego nie zrobiłem. Zamiast tego po cichu wyszedłem z pokoju. Poczułem, że do mojej stopy przykleił się jakiś papier. Podniosłem go i przeczytałem:
Oficjalnie Marco Reus nie zagra na Mundialu w Brazylii. Kontuzja, której nabawił się podczas sparingowego meczu z Armenią wyklucza go z MŚ. Z treningów, zgrupowań, meczów, sparingów, obozów przygotowawczych ma zwolnienie na około 6 tygodni. To wielki cios dla reprezentacji, klubu a przede wszystkim dla samego zawodnika…

Oczami Nikoli:

Nagle Marco obudził się ciężko oddychając. Był cały rozpalony, zalany potem, jak po jakimś ciężkim treningu.  Jakby ktoś wyrwał go z koszmaru, który może stać się rzeczywistością.
- Gdzie jestem?- zapytał przestraszony.- O Nikola…- powiedział tak jakby spodziewał się tu kogoś innego.
- Mrco wszystko wporządku?- zapytałam i dotknęłam jego rozpalonego czoła.
- Ehh…- pokiwał głową.- Chyba tak.- urwał.- Sam nie wiem. – wstał z łóżka, podszedł do okna i mocno się zamyślił. Jakby coś poważnego się stało… Potem mogłam tylko patrzeć, jak jego umięśnione ciało w zamyka się w łazience.
Nie mogłam zrozumieć o co chodzi, ale najwyraźniej o jakiś zły sen. Zapewnie należał on do tych najgorszych z najgorszych dlatego się nim tak przejął. Czy gdybym przytuliła go mocno i powiedziała, że to tylko głupi sen powiedziałby mi co wiedział na jawie? Teraz to tylko mogłam się zachodzić w głowie, wymyślając najróżniejsze wypadki, które Marco sprawiły by taką przykrość. Niby to tylko głupi sen a bałam się o niego.
Usłyszałam pukanie do drzwi.  Choć to był pokój Marco pozwoliłam, aby ten ktoś wszedł.
- Dzieńdoberek.- powiedział radośnie Robert.
- No hej.- odpowedziałam.
- Gdzie Blondyn?- zapytał szeptem.
W odpowiedzi kiwnęłam głową w stronę łazienki.
- Oo nareszcie będę mógł się przespać z moją siostrą.
- Haha…- zaśmiałam się.- Chyba miał jakiś koszmar.
Bobek wskoczył obok mnie na miejsce Reusa.
- Żenić się chce a boi się koszmarów. Oj nie dobrze, nie dobrze…- zaczął kręcić głową.
- Jak żenić? Z kim?- zapytałam zaskoczona. Że niby ze mną…? To w sklepie ze sukniami ślubnymi było naprawdę? Boże co on planuje?
- No nie ze mną.- odpowiedział z sarkazmem.- No raczej, że z tobą.
‘Wtopiłam’ się w poduszkę i zamyśliłam.
- Zarezerwowałem bilety na lot.- przytaknęłam głową na znak, że rozumiem.- Lot do Dortmundu.- powtórzyłam swój gest. Doskonale słyszałam co do mnie mówi, ale w tamtej chwili myślałam o czymś innym. Zarezerwowane bilety i lot samolotem, niezbyt mnie wtedy zainteresowało. Bardziej wolałam myśleć kiedy Marco mi się oświadczy i czy w ogóle to zrobi.
- Polska wygrała mecz.
- Że co?- myśli o ślubie odpłynęły.
- Wiedziałem, że to podziała.- założył ręce za głowę i patrzył się w sufit.- Fajnie, że we mnie wierzysz.
- Wiesz, że wierzę. Kiedyś wygracie na pewno.- odpowiedziałam.
- A no… kiedyś na pewno.- zmyślił się.- Dzisiaj miałem fajny sen.- spojrzałam na niego z ciekawością w oczach.- Graliśmy gdzieś tam na Narodowym albo w Gdańsku; chyba z Litwą albo Łotwą ale dokładnie nie wiem, bo mają podobne flagi i mylą mi się. Byłem kapitanem… co nie jest dziwne, bo Kuba leczy kontuzje.
- I wygraliście? – wtrąciłam się.
- Mhm… ale przegrywaliśmy w pierwszej połowie. I zmarnowałem kilka sytuacji, ale potem wyruwanaliśmy a ja strzeliłem na 2:1 z karnego.
- Może to był proroczy sen.
- W sumie fajnie by było ale wolałbym wykorzystać te sytuacje i nie stracić bramki w taki beznadziejny błąd obrońców. Reus utopiłeś się?!- nagle zmienił temat.
- Tak, pod prysznicem!

***
Była piękna czerwcowa pogoda. Promienie słońca delikatnie muskały moją bladą twarz.
Może nareszcie się opalę i nie będę wyglądać, jak umarlak- pomyślałam. Już od kwadransu siedzę i czekam na Karolinę wygrzewając się na słonku. Zuważyłam rodzinę wręcz doskonałą. Czy takie istnieją? Mama siedziała razem ze starszą curką i o czymś żywo dyskutowały. Tata karmił bobasa dając mu małe porcje lodów na łyżce. Kiedy tak im się przyglądałam przez dłuższą chwilę spostrzegałam, że uśmiech nie schodzi im z twarzy. Rodzina wręcz idealna… Jednak moje sumienie było prawie pewne, że jest coś nie tak. Że ta rodzina nie jest taka idealna. Przecież chyba nie ma takiej rodziny, gdzie tata, mama i dzieci będą porozumiewały się aż tak dobrze, nie będą wybuchały pomiędzy nim kłótnie. A może kręcono tu scenkę do jakiegoś filmu? A oni musieli grać role doskonałej rodzinki? Jeśli tak, to byli doskonałymi aktorami a jeśli nie to pozazdrościć.
Moja „ochrona” przyniosła mi moje ulubione czekoladowe lody posypane gorzką czekoladą. Pychaa…
- Dziękuję. –powiedziałam do Marco. – Ale naprawdę możecie już iść. Karolina za chwilę się zjawi.
- O niee…- Marco pokręcił przecząco głową.-  Tak łatwo się nas nie pozbędziesz.
- Czyli jestem na was skazana do końca życia?
Popatrzyli na siebie, wzruszyli ramionami i powiedzieli:
-Tak.
-Pff… W co ja się wpakowałam.- załamałam się.
- W nasze towarzystwo do końca życia.- mój brat zaczął szczerzyć swoje białe zęby. W oddali zauważyłam, że do idealnej rodzinki dołącza chłopak, miał może około 20-stu lat. I chwali się rodzicom jakimś świstkiem papieru. Oni są oczywiście wniebowzięci, gratulują mu, ściskają go a na ich twarzy widnieje jeszcze szerszy uśmiech niż przedtem. A może jednak idealna rodzinka istnieje
- Buu!
- Aaa!- podskoczyłam na krześle.- Boże Karolina.- odetchnęłam z ulgą.
- No hej wszystkim.- przywitała się. - Haha udało mi się cię wystraszyć. Już dawno tego nie robiłam.- Karolina pochyliła się nade mną i przytuliła na przywitanie. Musiałam przyznać, że wyglądała kwitnąco. Jakby miesiąc temu była na wakacjach w Hiszpanii a nie w szpitalu. Gdybym jej nie znała nigdy bym nie powiedziała, że miała wypadek. I to było najlepsze w mojej przyjaciółce; podnosiła się z najtrudniejszych sytuacji z uśmiechem na ustach. Miała na sobie letnią sukienkę w kwiaty, która miała trochę duży dekolt. Zapewne oglądali się za nią wszyscy mężczyźni. Nie dziwię im się. Jak wszyscy mężczyźni to Marco i Robert oczywiście też. Nie żeby coś, ale ja jestem dziewczyną Blondyna, mój braciszek ma żonę a Karolina to moja przyjaciółka!
- Tak ale nadal nie wyszłaś z wprawy.- uśmiechnęłam się w jej stronę.- Dobra, dobra Marco i Robert możecie już iść.- zaczęłam ich poganiać.- Papa…
- Lewy a co ty na to żebyśmy może zostali?- Reus zapytał z tym jego chytrym uśmieszkiem.




- A w sumie to nie jest głupi pomysł.
- Nie!- zaprotestowałam.
- Ale dlaczego?- Resu zrobił minę niewiniątka.
- Bo nie wpuszczę cię do mojego pokoju.- powiedziałam tryumfalnie.
Marco momentalnie wstał z krzesła.
- Dobra, dobra Lewy zwijamy się.- zaczął go klepać po plecach, żeby się pośpieszył.- No chodź pokażesz mi to cacko, które chcesz sobie kupić.
- Marco, dziecko… stajesz się pantoflarzem.- skwitował go Robert.
- Spadaj!
Jeszcze trochę to potrwało zanim przestali sobie docinać swoimi czasami niezbyt oryginalnymi tekstami, ale w końcu poszli. Odprowadziłyśmy ich wzrokiem do końca uliczki a potem wiedziałyśmy, jak napada ich grupka fanek.
- Ślicznie wyglądasz.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.- Promieniejesz.
- Ahh… dzięki. Ty też ślicznie wyglądasz…
I tak przez pierwsze minuty naszego spotkania zaczęłyśmy wychwalać nasz wygląd, ciuchy itd. Ale raczej nie o tym chciałam z nią porozmawiać.
- W „Dionizosie” będzie fajna imprezka.- przerwała i napiła się soku pomarańczowego, który przed chwilą przyniósł kelner.- Wpadniecie z Reus’em prawda?
- To ten klub jeszcze istnieje!?- zapytałam zaskoczona.
- No wprawdzie zbankrutował, ale potem wykupił go jakiś inny gościu no i teraz jest jednym z najlepszych klubów spoza Warszawy.
- Kiedy przypomnę sobie imprezy w tym klubie to normalnie aż chce wrócić do tamtych czasów.- z pamięci odkopałam wszystkie wspomnienia, które wiążą się z Dionizosem.
- To były czasy…- zamilkłyśmy na chwilę.- Ale na imprezę to wpadniecie? A i jeszcze mam plany aby zorganizować tam spotkanie klasowe. Nasz rocznik, tylko nasza licealna klasa, super co nie?
Pokiwałam głową, że się z nią zgadzam. Tylko Karolina jest taki mały problem, ja jutro wyjeżdżam.- tak właśnie miałam zamiar jej to powiedzieć, ale jak na razie robiłam to w myślach. Wiedziałam, że to nie będzie łatwe ale nie myślałam, że takie trudne. Zaczęłam jeździć palcem po wierzchu pucharku na lody.
- Nikola coś nie tak?
- Nie… znaczy się muszę coś ci powiedzieć.- odpowiedziałam ze smutkiem w głosie.- Jutro wyjeżdżam.
Jej uśmiech znikł tak szybko, jak mój. Oparła się na krzesło i odwróciła wzrok. Ja też zamilkłam, bo co niby miałam powiedzieć? Że będę tu często przyjeżdżać? Porozmawiamy przez skype? Że jeszcze kiedyś się zobaczymy? Te wszystkie teksty były tak tandetne, że nie miałam zamiaru ich używać.
- Fajnie, że mi o tym powiedziałaś.- wybełkotała.
- Dla mnie to też nie jest łatwe, ale zrozum chcę być tam gdzie Marco.- powiedziałam stanowczym głosem.- Wolałabym tu zostać i przeżyć drugą młodość, ale tak się nie da. Tak nie można.
- Wszystko można.- wyraźnie unikała mojego wzroku.
- Karolina nie jesteśmy już dziećmi, zachowuj się poważnie.
- A ty? Kiedy tak wydoroślałaś co? Piłkarzyk i jego pieniądze cię tak zmieniły?- zalała mnie tonem absurdalnych pytań. Byłam na nią wściekła.
- Że co? Przyjechałam tu dla ciebie, przeżyłam tu okropne rzeczy a ty teraz mówisz mi takie rzeczy?
Zamilkła.
- Przepraszam. Rozumiem, że musisz wracać.- urwała w połowie zdania.- Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam. Miałaś racje żałośnie się zachowałam.
- Nie, nie żałośnie. Ja też przepraszam, że drugi raz cię zostawiam.- przytuliłyśmy się na zgodę. Nie wybaczyłabym sobie, kiedy wyjechałabym pokłócona z Karoliną. Kiedy byłyśmy małe nasze kłótnie trwały mniej więcej tyle samo. Choć raz pożarłyśmy się o coś tam albo o kogoś i nie odzywałyśmy się do siebie przez 3 dni.
- To co piwko na zgodę?- nagle Karolina wypaliła z taką propozycją. Mogłam się po niej spodziewać czegoś takiego…
- A w sumie czemu nie!- powiedziałam z radością.
Obydwie zamówiłyśmy małe piwo z sokiem jabłkowym. Muszę przyznać, że przy alkoholu rozmawia się trochę lepiej. Może to głupio zabrzmi, ale tak jakoś szczerzej, otwarciej. Jak to my, musiałyśmy poplotkować o wszystkich, których znamy. Dowiedziałam się bardzo ciekawych rzeczy, że np. Baśka (była dziewczyna Bobka) jest teraz z Karolem- najlepszym kolegą Bobka z przedszkola. A co najważniejsze ona prawdopodobnie zdradza go z takim siatkarzem Pawłem- który gra w miejscowej lidze. Ha! Ja, jak poznałam się z tą Baśką od razu wiedziałam, że ona jest taka trochę puszczalska. Powiem kiedyś o tym Robertowi, może przyzna mi racje.
Potem gadałyśmy o naszym samopoczuciu. Byłyśmy dla siebie takie trochę jakby terapeutki, psycholożki. Tak nam się dobrze rozmawiało, że nie wiadomo skąd na naszym stoliku znalazły się kolejne piwa. Naprawdę nie ma lepszego uczucia, jak to; spotykasz się z przyjaciółką po latach, bezkarnie pijecie sobie piwko i rozmawiacie. Najgorsze było rozstanie. Jak Robert i Marco wrócili do nas po 4 godzinach nieobecności chyba byli trochę wstrząśnięci naszym widokiem. Może nie naszym, tylko alkoholu na naszym stoliku. Słyszałam, jak Marco ciężko wzdycha i płaci kelnerowi rachunek. Moi ochroniarze byli tak litościwi, że nie pytali o nic, wsadzili nas tylko do samochodu i zawieźliśmy Karolinę pod sam dom. Tak po prostu w naszych oczach pojawiły się łzy, umówiłyśmy się jeszcze na jutro, ale to nic. Dzisiaj odbyło się oficjalne pożegnanie a płacz jest jego częścią. 




Hej :(mam nadzieję, że podobają się Wam sny prorocze ;)  Nie ukrywam, że zastanawiam się nad tym czy nie zakończyć mojego pisania. Kiedy wchodzę na blogi innych dziewczyn i mają ponad 10 kom. to uświadamiam sobie, że nie jestem tak dobra, ja mi się wydaje :/ 


Strasznie się cieszę, że Polska pokonała Litwę 2:1 ♥ :D

 Kiedy widzę to zdjęcie łzy same napływają do oczu ;'c To nie sprawiedliwe, że akurat Jego to spotkało... 
Tak jakby ranny żołnierz schodził z pola bitwy...

9 komentarzy:

  1. O nie ! Ja czytam ! Nie kończysz i już !!! Jakie sny ! bedzie sie dzialo ! Czekam na szybkiego nexta !!! :):):) / ta z aska ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej ej ej no nie szalej! :) lepiej mniej komentarzy a szczerych :)
    Rozdział jak zwykle cudo. A sny prorocze! Ja mam tylko nadzieję, że Marco nie zrobi głupoty i jej nie zdradzi bo go po prostu uduszę! :)
    Czekam na next :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ejj no nie kończ. To, że masz tyle komentarzy to nie znaczy, że jesteś gorsza.
    Po prostu mnóstwo jest ludzi, którzy czytają i nic nie piszą. Są też tacy którzy jeszcze tu nie dotarli.
    Mi bardzo się podoba ten blog. Od samego początku mi się podobał.
    Co do rozdziału to początek!!!! O Boże! aż paznokcie ze stresu poobgryzałam :D
    Polska wygrała! JUPI!! W końcu jakaś pozytywna wiadomość ♥
    Marco nie zagra na mundialu--- ta wiadomość jest gorsza niż jakikolwiek kataklizm!!!!
    :(
    Czekam na nn i zapraszam do siebie
    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Lepiej mniej komentarzy z sensem niż jakieś krótkie bez wyrazu itp :) Pisz dalej! Pamiętaj, że za każdym razem kiedy dodasz nowy rozdział my to czytamy i może nie zawsze komentujemy, ale czytamy i to jest ważne :)

    Widok Marco z kontuzją...---> łzy w oczach! :c

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana nie przejmuj się tym. Nie kończ z pisaniem bo świetnie ci to idzie. Ja też mam mało komów, a piszę bo mi to sprawia frajdę. Błagam tylko niech Reus nie zdradzi Nikoli. A co do kontuzji Reusa to istny koszmar. On jak nikt inny zasłużył na ten Mundial.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej ! ;-)
    Przepraszam za brak komów pod poprzednimi postami. :-)
    Rozdział jest cudowny. Sny prorocze super. Fajnie że Nikola ma taka wspaniałà przyjaciółke jak Karolina. Marco i Bobek....jacy ci faceci są.....jak zobaczą dekold to wywieszone jęzory od razu mają....-,-
    Czekam na nn <3
    Serdecznie pozdrawiam :-*
    A co do Twojego pisania.....ZABRANIAM CI KOŃCZYĆ!!!!! xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Dokładnie zgadzam sie z tym co wyżej dziewczyny pisały :)
    Lepiej mniej komentarzy ale konkretnych, po których wiesz, że ktoś to naprawdę czyta niż typu: "Świetny rozdział, czekam na nn" i nie wiesz czy komuś naprawde sie podoba czy nie i czy w ogóle czytał.
    Co do rozdziału to cudo jak zwykle.
    W ogóle jakie zboczeńce haha!
    Lubię takie rozdziały.
    Normalnie beczeć mi się chce z powodu Marco :(
    Czekam na nn
    i zapraszam do siebie na 31.
    Buziol:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Piszesz cudownie, nie rezygnuj. Czekam na dalszą część :) Zerknij do mnie :** Adminka Milkaa z fb.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie kończ ! Nie możesz !
    A co d rozdziału to jest świetny i czekam na nexta i zapraszam do siebie :)
    http://shakira-gerard-pique.blogspot.com/2014/05/rozdzia-1-daj-mi-miesiac.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń