Translate

środa, 25 czerwca 2014

Tylko spokojnie, jak na wojnie...



 Oczami Nikoli:

W mojej głowie jeszcze cały czas brzmiała jedna piosenka od której nie mogłam się odpędzić. Śpiewałam sobie ją w myślach, wiedząc, że nikt nie usłyszy mojego skrzeczącego głosu. I tak było idealnie. Rytmicznym krokiem schodziłam z pokładu samolotu.

Wzięłam głęboki wdech.

Niby na całym świecie jest to samo powietrze, niby ma taki sam skład- 21% tlenu, 78% azotu i 1% gazy szlachetne, a tam na lotnisku w Dortmundzie powietrze, które wzięłam do płuc było inne. Takie rześkie, nowe, czyste… Zupełnie tak, jakbym po urodzeniu wzięła pierwszy  wdech powietrza w swoje małe płuca.

Poczułam, jak Marco łapie mnie za dłoń. Popatrzyliśmy na siebie.

-Nikola…- powiedział delikatnym głosem, których używał w wyjątkowych chwilach, właśnie taka nastała.- Zaczynamy wszystko od nowa.- dodał z lekkim uśmiechem na ustach.-Teraz już będzie lepiej.- stwierdził. Mocniej ścisnął mnie na dłoń. A ja odwzajemniłam uścisk. Chyba w ten sposób chciałam przekazać mu wiadomość, że z całego serca chciałabym uwierzyć w jego słowa.  Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, zbudowany z nadziei i głębokiej wiary w lepsze jutro.

Powinnam się cieszyć, przecież usłyszałam wymarzone słowa, na które tyle czasu czekałam. A ja, jak to ja czegoś się obawiałam. Że coś się nie uda, że coś złego się wydarzy, że coś się zepsuje, że ta chemia, która jest między nami wygaśnie, że to uczucie, którym siebie darzymy minie, że któreś z nas nie będzie potrafiło zapanować nad swoim pragnieniem na jakieś głupiej imprezie... Być może brakowało mi tej pewności, że teraz będzie wszystko dobrze, moje życie wreszcie się poukłada a ja przestanę żyć przeszłością.

Od mojego pierwszego oddechu teraz różni się tylko  wiek. Przedtem płaczące, niewinne niemowlę teraz 21-latka trzymająca chłopaka za rękę, wierząca w lepsze jutro. Przedtem zaczynałam życie teraz też to robię, zaczynam żyć od nowa, bez przeszłości.

A przynajmniej chcę spróbować.

Kiedy przeszliśmy przez pas startowy do głównego budynku lotniska myślałam, że minęły wieki. Ale to co nas potem zaatakowało przeraziło mnie.

Moje oczy odbijały tylko blask flesza a uszy słyszały: pstryk, pstryk, pstryk… i miliony pytań hien dziennikarskich. Nie takiego powitania się spodziewałam. Widziałam zaskoczenie na twarzy Blondyna i Lewego. Jak widać w Niemczech życie prywatne piłkarzy bardziej interesuje ludność niż w Polsce. Marco mocno trzymał mnie za rękę. Ze skulonymi głowami szliśmy za masywnym facetem w czarnym garniturze- był jak Mojżesz, który przeprowadził Izraelitów przez Może Czerwone.

„Co wydarzyło się w Polsce?”

„Kiedy ślub?”

„To były wasze wakacje?”

„Co na to Jurgen Klopp?”

„Marco jak z twoją formą?”

„Jak na to zareagowała mama pani Lewadojsiej?”

Tak bardzo miałam ochotę krzyknąć: naucz się wymawiać moje nazwisko a potem pytaj!

Ale nie, dzięki Bogu powstrzymałam się. Gdybym wdała się z nimi w jaką kolwiek pogawędkę prawdopodobnie byłoby po mnie. Zasypaliby mnie absurdalnymi pytaniami a ja chcą nas bronić odpowiadałabym na nie ze złością. To nie miałoby sensu. Dziennikarze w swojej pracy potrafią być nieustępliwi i tacy powinni być, jeśli chcą zrobić dobry materiał na pierwszą stronę gazety. Tylko to wszystko odbija się na ich ofierze. Śledzą jej życie non stop. A ona nie ma chwili wytchnienia, nawet we własnym domu czuje się obserwowana. Nie pragnęłam takiego życia.

Ale Marco takie miał.

A ja go kocham.

Gdzieś tam w oddali, na parkingu zauważyłam kobietę w ciemnych okularach i z uśmiechem na twarzy- znak rozpoznawczy Ani. Nie mam zielonego pojęcia skąd ona bierze tyle pozytywnej energii, co ona robi, że zawsze się uśmiecha. Kiedyś zastanawiałam się czy ona ma w ogólne jakieś negatywne emocje, czy kiedy coś się nie udaje ma ochotę rzucić to wszystko w cholerę i wyjechać gdzieś bardzo daleko i na bardzo długo.

Przyśpieszyłam kroku w stronę auta, prawie depcząc Marco po piętach.

Paparazzi bezustannie za nami podążali i robili nam zdjęcia, jak małe dzieci zwierzętom w zoo. Byłam pewna, że uchwycili każdą sekundę naszego pobytu na lotnisku. Coraz mniej mi się to podobało i jeszcze do tego te bezsensowne pytania.

Wreszcie kiedy usiedliśmy w samochodzie odetchnęłam z ulgą. Nawet nie było czasu żeby dobrze przywitać się z Anią.

-Co za powitanie.- powiedziałam opierając głowę o szybę.

-Heh… takie życie dziewczyny sportowca.- Ania kilka razy nacisnęła klakson żeby paparazzi się odsunęli.- Nie martw się przyzwyczaisz się.

- Do takiego czegoś w ogóle można się przyzwyczaić?- spytałam z nutką nadziei, bo jakoś sobie tego nie wyobrażałam.

- Nie.- powiedziała stanowczo Ania.- Ale dobra nie ważne. Opowiadajcie co tam w Polsce? Co słychać u mamy?

- No w sumie dobrze.- odezwał się Robert drapiąc się w tył głowy.

-I?- ciągnęła Ania.

- No co? No dobrze… Trochę była zła, że wyjeżdżamy i, że nie przyjechałaś.- dodał Lewy.

- Od ciebie zawsze wszystkiego mogę się dowiedzieć.- powiedziała zrezygnowana Ania.- Nikola co powiesz na ostatnie babskie pogaduszki w naszym domu?

- Jak ostatnie?- zagadnął zdziwiony Marco.

- Już mamy na oku ładną wille w Monachium.- mówiąc to Robert posłał uśmieszek w kierunku swojej żony.

- Aha fakt Bayern Monachium.- Marco geniusz zrozumiał o co chodzi.- Kiedyś tam wpadniemy z Nikolą.- stwierdził z uśmiechem na ustach popatrzył na swoją dziewczynę.

- Taak i odwiedzimy Mario.- przytaknęła z entuzjazmem.

- No to panie Reus wysiadka.- odezwała się Ania parkując pod domem blondyna. – Zobaczymy się jutro.- na pożegnanie posłała do niego szeroki uśmiech.

- O kurde szybko.

Nikola i Marco wysiedli z auta.

Stali i trzymali się za ręce. U podnóża Reusa były jego walizki, ale one były teraz najmniej ważne. Spotkali swój wzrok i uśmiechnęli się głupowato, jakby zrobili coś szalonego, niemądrego i teraz muszą się rozstać na nie wiadomo ile.

Pożegnali się muśnięciem warg, ale ich złączone ręce jakoś nie bardzo chciały się rozstać.

Reus nie wytrzymał. Mocnym chwytem przyciągnął Nikolę do siebie i zatopił się w jej malinowych ustach, które tak bardzo kochał całować. Przez chwilę nie reagowała, przeszedł ją lekki dreszczyk. Odwzajemniła pocałunek.




 Usłyszeli klakson dobiegający z samochodu.

Czar prysł.

- Marco będę tęsknić.- szepnęła, kuląc swoje małe rączki na klatce piersiowej swojego chłopaka.

- Ja też. Wytrzymamy, do jutra.- powiedział pewnym głosem. Już ostatni raz dzisiaj zamknął ją w swoich wielkich ramionach. Całemu światu zabrał to co najcenniejsze, słońce i zatrzymał tylko dla siebie.



Hej :) Nie wiem, jak Wam ale to co piszę nawet mi się podoba :) Także jest dobrze, no ale Wy to ocenicie :*
Na razie jest trochę sztywno, normalnie, nic się nie dzieje, ale to się wkrótce zmieni.
Już za dwa dni wakacje! ;D Strasznie się cieszę <3 A w piątek mecz Niemcy VS USA i Polska VS Iran (siatkówka) weekend zapowiada się ciekawie :)
Buziaczki :* :*


Mój dziadek się pewnie przeze mnie w grobie przewraca ;(

 Ahh... ten niewinny uśmieszek *.* ♥
 Cudowni <3

7 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział tylko te zasrane paparazzi musiały się wpierdzielic. Jakie romantyczne pożegnanie. Kto by pomyślał. Dla niego jeden dzień rozłąki to wieczność. Jak to dobrze że Nikola wraz z Lewym oraz Marco wrócili do Dortmundu. :)
    Tylko ciekawi mnie reakcja Kloppa oj bardzo :)
    Już nie nudzę. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeej piękny rozdział. Taki romantyczny. Marco i Nikola są tacy słodcy <33 Cieszę się że darzą siebie nawzajem prawdziwą miłością. :) To takie cudowne....
    Ehh ci paparazzi...... hieny! Masz rację, to są zwykłe hieny :D
    Cieszę się także że wszyscy wrócili do Dortmundu.
    Tak ...... nie zanudzam cię już moimi wywodami :D
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuodko *-*
    Tylko te paparazzi ;-;
    Rozdział świetny ! <3 :*

    Zapraszam na nowego bloga http://dlugi-sen-diany.blogspot.com/
    Pozdrawiam. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Paparazzi -,- masakra XD
    Czekam na nexta
    I zapraszam do siebie na prolog
    http://teamocristiantello.blogspot.com/2014/06/prolog.html#comment-form

    Zapraszam na prolog

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział jak zawsze zresztą <3
    Jacy Oni są słodcy, ja pierdzielę!
    Rozstać sie jeszcze nie mogą gołabeczki.
    Szkoda, że Lewuski sie tak daleko wyprowadzają, no ale cóż.
    Życie -.-

    Czekam z wytęsknieniem na następny i bardzo dziękuję za komentarz u mnie.
    Jesteś kochana ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale zakochańce no!
    Uwielbiam ich ♥
    Cieszę sie, że Nikola ma takiego osobnika przy sobie jakim jest Marco.
    Widać, że bardzo Ją kocha.
    Gif z Marco, jaki uśmieszek hahahah <3
    Czekam na nexta!
    http://powrotyirozstania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. http://wspolna-pasja.blogspot.com- nowy rozdział zapraszam!;*
    Rozdział mega cudowny *.* Chciałabym mieć talent do takiego pisania jak ty! Zazdro;*<3

    OdpowiedzUsuń