Oczami
Nikoli:
- Anka! Nikola!- usłyszałam krzyk brata. Biegał po domu, jak oszalały ciągle wykrzykując nasze imiona.Wrzask, krzyk przeważnie kojarzy nam się z czymś złym, strasznym. Czasami jest dla nas, jak ostrzeżenie przed czymś bardzo złym- reagujemy natychmiastowo, uciekając, gdzieś gdzie poczujemy się w miarę bezpieczni.
Krzyk Roberta nie zapowiadał nic złego. Zachowywał się jak małe dziecko, które zobaczyło pierwszą gwiazdkę za oknem i chce oznajmić całej rodzinie, że można już usiąść przy wigilijnym stole.
Zerwałam się z łóżka i po omacku zeszłam na dół, do kuchni. Byłam zła na Roberta, że budzi mnie tak wcześnie, przecież była dopiero 5 nad ranem. I ja, Śpiąca Księżniczka- tak nazywał mnie tata- musi wstać o tej porze, po długiej podróży. Kto by pomyślał…
- Chyba cię
Bóg opuścił braciszku…- chamsko się z nim przywitałam przecierając oczy.- Jeśli
nie jedziemy na Ibizę to ja wracam do łóżka.- zwróciłam się kierunku schodów.- Anka! Nikola!- usłyszałam krzyk brata. Biegał po domu, jak oszalały ciągle wykrzykując nasze imiona.Wrzask, krzyk przeważnie kojarzy nam się z czymś złym, strasznym. Czasami jest dla nas, jak ostrzeżenie przed czymś bardzo złym- reagujemy natychmiastowo, uciekając, gdzieś gdzie poczujemy się w miarę bezpieczni.
Krzyk Roberta nie zapowiadał nic złego. Zachowywał się jak małe dziecko, które zobaczyło pierwszą gwiazdkę za oknem i chce oznajmić całej rodzinie, że można już usiąść przy wigilijnym stole.
Zerwałam się z łóżka i po omacku zeszłam na dół, do kuchni. Byłam zła na Roberta, że budzi mnie tak wcześnie, przecież była dopiero 5 nad ranem. I ja, Śpiąca Księżniczka- tak nazywał mnie tata- musi wstać o tej porze, po długiej podróży. Kto by pomyślał…
- Na Ibize to sobie pojedziesz z Marco.- odparł.- Mam lepszego newsa.
Ja i Ania spojrzałyśmy na niego z zaciekawieniem a on irytująco się uśmiechnął. Nasze oczy wyglądały, jakby miały zamiar ucieknąć ze swoich miejsc. Jeszcze chwile powstrzyma nas w niepewności a przyrzekam, że coś mu zrobię.
- Kubie urodziła się córeczka.
- Co?!
Aaaaaaaaaaaaa!
A potem to
był wisk i pisk, mój i Ani. -Ile ma? Jak się ma?- zapytała Ania z ogromną ciekawością.- Z Agatą wszystko w porządku?
- Skąd wiesz?- spytałam.- W ogóle gdzie oni są? W Polsce czy Dortmundzie?- wraz z żoną Roberta zalałyśmy go stertą pytań.
Po tym wszystkim co się stało w Polsce, zapomniałam o tych wszystkich, których tu zostawiłam. O moich przyjaciołach, którzy byli ze mną na dobre i na złe a ja tak po prostu ich opuściłam. Zapomniałam o nich, pogrążyłam się we własnej tragedii nie interesując się tym co dzieje się u nich. Jest mi wstyd za siebie, za swoje zachowanie…
- Oczywiście, że są w Polsce.- powiedział z lekkim oburzeniem, jakby to było dla wszystkich jasne.- Kuba nie wyobraża sobie, że jego dziecko mogłoby się urodzić gdzieś indziej niż w kraju. No ma na imię Lenka a z Agatą wszystko w porządku.- spojrzał na nas z zadowoleniem.- I tylko tyle wiem.- westchnął.
- Nawet nie wiesz ile waży? Ile ma wzrostu?- spytała Ania z lekką frustracją.- Nie spytałeś się Kuby?
- Nie no, kompletnie mi wyleciało z głowy.- spojrzał przepraszająco na swoją żonę.- Wiesz jaki on był szczęśliwy?
- No wyobrażam sobie.-szeroko się uśmiechnęła.- Potem pogadam z Agatą, ale jej zazdroszczę.
- Kochanie czy ty coś sugerujesz?
- Hah… nie. Chodź do łóżka.- upiła łyk mleka ze szklanki i zgrabnym ruchem zeskoczyła ze blatu stołu.
- Nie będę się sprzeciwiał.- jeszcze zdążyłam zobaczyć chytry uśmieszek mojego braciszka. Spojrzałam na nich bezradnie. No super, obudzili mnie, powiedzieli dobrą nowinę a teraz zostawili ze szklanką mleka i z własnymi rozterkami.
Otworzyłam szafkę, w której zawsze były jakieś słodycze, przeznaczone tylko dla mnie. Ania jako sportsmenka, autorka bloga o zdrowym stylu życia i żona jednego z najlepszych piłkarzy na świecie nie szalała za słodyczami, Robert też jakoś nie. Ale za to ja, bardzo. Wyjęłam moje ulubione czekoladowe ciasteczka z drobnymi kawałkami orzechów laskowych, wzięłam szklankę mleka i poczłapałam na górę.
Łokciem otworzyłam drzwi.
- Aa!- wydarłam z siebie krótki krzyk. W pierwszym momencie myślałam, że zobaczyłam ducha, potem nie wierzyłam własnym oczom aż w końcu uświadomiłam sobie, że to rzeczywistość.
Podszedł do mnie, wziął szklankę i pudełeczko ciasteczek- odstawił je na półkę.
- Dzień dobry, kocham cię.- mocno mnie przytulił i pocałował w czoło. Stałam, jak słup soli. Chyba nie do końca wiedziałam co się dzieje. Odchyliłam głowę i zobaczyłam otwarte okno.- A tak, zapomniałem zamknąć.- spojrzał na nie.
- O Boże, nienawidzę cię.- uderzyłam go lekko w pierś a on objął mnie ramionami. Jakby chciał ochronić mnie przed czymś bardzo złym. Skuliłam swoje dłonie w małą piąstkę. Spojrzałam w górę, w jego brązowe tęczówki. Zatopiłam się w nich, widziałam w nich uśmieszek i coś co sprawiało, że był dumny z tego co zrobił. Jakby był księciem na białym koniu, który właśnie obudził księżniczkę ze snu.
- A ja cię za to kocham.- skradł mi pocałunek, a potem następny i następny.
- Nawet nie wiesz, jak się przestraszyłam.- oderwałam się od niego nie chcąc tego, ale tak musiałam zrobić. Musiałam mu pokazać, że nie życzę sobie takich niespodziewanych wejść. Usiadłam na łóżku po turecku. Ręką zaczesałam włosy do tyłu. A on w mgnieniu oka znalazł się przede mną. Zrobił to tak zwinnie, jak wampir.
- Przepraszam.- powiedział delikatnie uśmiechając się. Powinien żałować tego co zrobił a on zamiast tego cwaniacko się uśmiechał. Poczułam jego palce na mojej łydce. Starałam powstrzymać uśmiech, który chciał jak najszybciej wskoczyć na moją twarz.- Nie chciałem cię przestraszyć. Chciałem cię tylko zobaczyć.- wymamrotał.
Nie utrzymałam dłużej uśmiechu w ukryciu, wylał się na moją buzię, jak sok z wyciskanej pomarańczy. Nie utrzymałam też mojego pragnienia, tak bardzo chciałam go pocałować. Wręcz rzuciłam się na niego z namiętnym całusem. Był zaskoczony, ale po chwili oprzytomniał i obrócił mnie na plecy.
Całował mnie uśmiechając się.
Uśmiechając się całował mnie.
Jego oczy też się uśmiechały.
- Tęskniłam za tobą.- powiedziałam z uśmieszkiem na twarzy.
- A jak myślisz dlaczego przyszedłem do ciebie nad ranem?- spytał.
- Bo twoje serce nie mogło już wytrzymać z tej tęsknoty a wręcz boleśnie pękało.- odpowiedziałam teatralnie.
- Tak właśnie było.- pocałował mnie namiętnie, ale jak dla mnie za krótko. Jego każdy pocałunek będzie dla mnie za krótki a rozstanie za długie. I pomyśleć, że będziemy mieszkać osobno.
Założyłam nogi na jego plecy. Rękami ciągle głaskałam jego twarz, kark i bawiłam się blond włosami, wiedziałam, że nienawidził jak ktoś to robił, nawet ja. Ale ja to uwielbiałam, uwielbiałam się z nim droczyć.
Marco tak nagle przestał mnie całować. Patrzył się na mnie i się uśmiechał. Delikatnie przesuwał swoją zewnętrzną stroną ręki moje kości policzkowe. Patrzyliśmy się na siebie i głupio uśmiechaliśmy się. To mi w zupełności wystarczało do szczęścia. Takie zwykłe leżenie z moim Blondynem, uśmiechanie się bez powodu i dotyk naszych ciał. Byłam w niebie, a nawet trzy metry nad niebem.
- Czemu się tak uśmiechasz?- zapytałam.
- A ty?
- Bo zniszczyłam ci fryzurkę.- powiedziałam chichocząc. Jednym ruchem ręki przejechałam mu po włosach, tak mocno, że one przyklepły do głowy.
Marco momentalnie spoważniał.
- Chyba się ogolę na łyso.- odparł, ciężko wydmuchując powietrze z ust. Jego głowa opadła na mój lewy obojczyk.
- Oj ślicznie wyglądasz.- rzekłam. Pogłaskałam go kilka razy po włosach.
- Ale wiesz, że za to czeka cię kara?- spytał.
Czułam, jak obejmuje mnie w tali i podnosi do góry. Mimo tego, że długo nie trenował nie stracił tych swoich silnych bicepsów. Trzymał mnie a ja w rozkroku obejmowałam jego talię.
- Ale jaka?- zrobiłam duże oczy i spojrzałam na niego. Tym razem ja byłam w górze i patrzyłam na niego z zaciekawieniem.
- Taka jaka powinna być kara.- odparł.- Brutalna, bezlitosna, straszna…- rzekł ściszonym, mrocznym głosem. Zaczął całować mnie po szyi. Odchyliłam trochę głowę w prawo by miał do niej lepszy dostęp. Czułam, jak bije od niego namiętność i siła pożądania. Czułam ją prawie za każdym razem kiedy mnie całował, kiedy szeptał te miłe słówka. Ale wiedziałam, że ja mu nie dam tego czego on chce. Nie dam rady. Nie dam rady stanąć przed nim w samej bieliźnie, uśmiechać się do niego zachęcająco i mówić, że wszystko jest dobrze i, że tego chcę tak bardzo, jak on. Jeszcze nie teraz. Położyliśmy się na łóżku zostając w tej samej pozycji. Całował mnie po szyi co chwilkę przerywając i spoglądając na mnie, pewnie zadawał sobie pytanie czy tego chcę i wracał do całowania. To było przyjemniejsze niż wszystko inne co mnie spotkało. Żadne słodycze nie były słodsze niż jego pocałunek. Ja tego pragnęłam… ale wiedziałam, że teraz nic z tego nie będzie a on nie i tu był problem. Na mojej twarzy pojawił się lekki grymas.
Poczułam,
jak jego palce dotykają mojego uda. Przeszedł po mnie lekki dreszczyk, jakby
mrówki chodziły po moim ciele. Zdrętwiałam.
Marco
przerwał. Już nie całował mnie tak namiętnie, jak kilka sekund temu, jego
dłonie nie dotykały moich ud, jego ciało nie przylegało do mojego. Leżeliśmy
obok siebie. Tak po prostu leżeliśmy, nic nie mówiąc.
Zrozumiał o
co chodzi. Zrozumiał dlaczego nie całowałam go tak namiętnie jak on mnie.
Zrozumiał dlaczego zdrętwiałam. On to wszystko zrozumiał.
- Kochany
jesteś…- wyszeptałam i mocno się do niego przytuliłam opierając głowę do klatki
piersiowej. Tylko poczułam, jak mnie obejmuje i ciężko wzdycha.- Czemu ja w ogóle z tobą jestem?- spytał ironicznie.
- Bo jestem miłością twojego życia.- odpowiedziałam uśmiechając się i jeszcze mocniej przywarłam do niego.
Ucałował mnie w czoło.
- Nikola, dzisiaj po południu jest impreza u…- usłyszałam głos Roberta, który zbliżał się do mojego pokoju.
- U mnie.- dokończył Marco szepcąc do mojego ucha.
- U twojego Blondyna.- drzwi zaczęły się otwierać.- Oo o Marco.- wiedziałam zaskoczoną minę mojego brata, chciało mi się śmiać, ale jakoś się powstrzymałam.- Dobra rozumiem.- powiedział spokojnym głosem.- A nie, nie rozumiem, ale wam nie przeszkadzam.
Kiedy Robert zamknął drzwi wybuchliśmy śmiechem. Czuliśmy się, jak małe dzieci przyłapane na gorącym uczynku.
Hej :) Taki trochę smutny dzień, 1 lipca Robert Lewandowski będzie uczestniczył w oficjalnej konferencji prasowej w Bayernie Monachium. Nie wiem, ja dla Was ale dla mnie to kompletna załamka ;'c Nad czarno-żółtą "9" zawsze będą widzieć nazwisko LEWANDOWSKI i żaden piłkarz, który dołączy do rodziny BVB mi Go nie zastąpi ♥
Lewandowski jest tylko jeden ♥
A co do bloga to mam nadzieję, że się podoba :*
JEJ świetny rozdział. A to nie dobry Marco skradł się do pokoju Nikoli i ją jeszcze wystraszył no jak tak można :P
OdpowiedzUsuńOj mina Lewego bezcenna widząc Marco u siebie. :D
Pozdrawiam :)
Super ;3 Marco jaki szłodziak ;3 Przez okno wszedł ;3 Czekam na bardzo, bardzo szybkiego naxta xd / ta z aska
OdpowiedzUsuńHahahahhaha mina Lewego - bezcenna.. xd ( wyobraziłam sobie ją :P)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny ! <3
Wybacz, że tak późno komentuje... :*
czekam na następny ! :*
Pozdrawiam.<3
Super.
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć :( Marco jaki bohater :) czekam na nn :)
Marco jaki słodki.
OdpowiedzUsuńRozdział genialny .
Czekam na następny i zapraszam do siebie
Pozdrawiam
Na początku chciałam przeprosić za tak długą nieobecność. Pisałaś u mnie, że długo nie byłam no ale wybacz po prostu czasu brak. Paradoks jakiś po prostu są wakacje!
OdpowiedzUsuńAle jestem już, nadrobiłam :)
Co do rozdziału to jak zwyle genialny.
Lena:) Cieszę się, z nowego potomka Borussen;)
A co do kary Marco hahha to i ja chętnie taką karę przyjmę :)
Reus jest taki słooooodki. Nie naciska wcale na Nikolę i za to Ona mu ufa.
Po prostu ideał.
Chciałabym zobaczyc ich miny jak Robert wtargnął.
Właśnie co do Roberta no szkodz, że uciekł Nam do Bayernu. ale przecież nadal Go kooochamy, prawda?
Czekam na nn i zapraszam do siebie: http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/
+ zostałaś nominowana do Liebster Award. Szczegóły u mnie:)
Z lekkim opóźnieniem ale jestem :)
OdpowiedzUsuńJacy oni są słodcy! Zazdroszczę im w każdym rozdziale:) Marco jest taki troskliwy, opiekuńczy i cierpliwy no normalnie ideał? Czy On kiedys zgrzeszy?
Szkoda Roberta ale mam nadzieje, że razem z Mario szybko wrócą na SIP!
Czekam na nn i wiesz co? Nominowałam Cie do Liebster Award:) Szczegóły u mnie:)