Oczami Nikoli:
Przejechałam
dłońmi po sukience próbując ją jeszcze bardziej wygładzić, tak żeby była
idealna, a raczej żebym to ja w niej idealnie wyglądała.
Po raz
setny przejrzałam się w lustrze i zobaczyłam wzrok Ani.
-Co mam tu
robić?- zapytałam.- Być gosposią w waszym domu? Czy może zająć się czymś
pożytecznym, jak np. znaleźć sobie pracę?
- Nikola
nie myśl teraz o tym, przecież dzisiaj taki fajny dzień.- uśmiechnęła się do
mnie kojąco.
- Fajny?
Impreza pożegnalna Roberta i jednocześnie powitalna z okazji mojego powrotu.
Naprawdę fajna…- powiedziałam z sarkazmem w głosie.
- Od roku a
nawet dłużej wiesz, że Robert będzie grał w innym klubie i nadal masz do niego
pretensje?- mówiła patrząc w lustro a ono odbijało mój wzrok.- Wiesz wyjechałaś
od tak, chyba należy się jakieś proste wytłumaczenie twoim przyjaciołom. Oni by
za tobą w ogień skoczyli a ty…
- Dobra,
nie kończ!- zaprotestowałam. Odwróciłam się w stronę Ani.- Pogodziłam się z
tym, że mój brat będzie grał w innym klubie i uświadomiłam sobie, że zostawiłam
tu dużo osób, które kocham. Ja się tylko boję, że sobie nie poradzę. Od tamtego
momentu nigdzie nie byłam sama. Zawsze ktoś gdzieś mnie woził. Byłam
uzależniona od Marco i Roberta a ja tak nie chcę, rozumiesz? Tylko zawsze jest
ze mną ten bezgraniczny strach, to uczucie, że ktoś mnie śledzi, to
wspomnienie, które nawiedza mnie w koszmarach. Nie przeżyłaś tego co ja, nie
wiesz, jak to jest być skazaną tylko na siebie.- wzięłam głęboki oddech,
powiedziałam to wszystko pod natchnieniem jakiś negatywnych emocji, które czają
się na dnie mojego serca i wypływają w najmniej odpowiednim momencie.
Dopiero
teraz poczułam łzę spadającą po policzku.
-Nikola…-
pogładziła mnie po gołych ramionach i mocno przytuliła.- Przepraszam. Ja nie
wiedziałam. Nigdy o tym nie rozmawiałyśmy. Nie chciałam poruszać tego tematu.
-Nie
ważne.-odchyliłam się, spojrzałam na Anię, jej twarz była zakłopotana.- Chyba
się rozmazałam.- zaśmiałam się, by rozładować napięcie, które między nami
powstało. Dłońmi przetarłam łzy spadające po moich policzkach.
-Nikola,
jeszcze raz przepraszam cię.- powiedziała ściszonym i pełnym troski głosem.
-Nie
rozmawiajmy teraz o tym. Może kiedyś, ale nie teraz…- odwróciłam głowę w drugą
stronę.
Na moment
zapadła niezręczna cisza.
-Dobra
zbierajmy się, bo za chwilę będzie tu Marco.-wypuściłam z płuc powietrze, które
wydawało się, że jest tam od kilku lat, a przecież cały czas oddycham.-
Poprawisz mi makijaż?
Ania była zdezorientowana,
ale po kilku sekundach pewnie odpowiedziała:
-No tak,
pewnie.
Stałyśmy
przed wielkim lustrem, gładząc dłońmi nasze sukienki, które wyglądały jakby
zostały uszyte specjalnie dla nas, specjalnie na ten jakże fajny dzień.
Pomyślałam,
że mała czarna będzie pasowała na tą okazje, jak i na wszystkie inne. A przy
okazji wyszczupla moją-ostatnio- zaniedbaną figurę. Czarna, obcisła, sukienka,
która sięgała przed kolano jest idealna na każdą okazję. Do tego czerwone
szpilki i usta pomalowane na kolor malin dojrzewających w letnich słonecznych promieniach. Odważne spojrzenie, pewny krok i każdy facet jest twój. Ale ja miałam już
swojego faceta, któremu chciałam udowodnić, że jeszcze lepiej wyglądam w czarnej
seksownej sukience niż w o wiele za dużych na mnie koszulkach.
Ania
chodzący ideał, który miał mój brat. Wiem, że jeśli by tylko chciała mogłaby
poskromić każdego samca Alfę na tej planecie. Szeroki, szczery uśmiech, którym
obdarowywała każdego, który na to zasługiwał. Figlarne spojrzenie, pełne
radości i niespożytej energii. Długie, zadbane nogi, które podkreśliły szpilki.
A na koniec talia osy. Smukłe, wysportowane, pełne gracji ciało a na nim
czerwona sukienka. Każdy to przyzna, nawet ślepy- Anna Stachurska-Lewandowska
to piękna kobieta.
Chwyciłyśmy
się za ręce i spojrzałyśmy w lustro. Uśmiechnęłyśmy się szeroko patrząc, jak
nasze odbicie robi to samo. A potem popatrzyłyśmy się na siebie i już
wiedziałyśmy co tej nocy będziemy robić- śmiać się, tańczyć, całować, pić i nie
myśleć o konsekwencjach. Po prostu żyć!
-Nikola?!
Ania?!- głos Marco dobiegał z dołu. Chwyciłyśmy torebki z komody i zeszłyśmy po
schodach. Czułam się, jak jakaś światowej sławy modelka, na którą patrzą się
wszystkie oczy na świecie a przecież stał tam tylko Robert i Marco, a może aż
Marco?
Ujęłam
spięte dłonie Marco, które opadały przy jego ciele.
-A…aa- nie
mógł z siebie wyksztusić ani słowa.- Wyglądasz pięknie.
-Tylko
dzisiaj?
-Zawsze.-
pocałował mnie w usta.- Ale dzisiaj szczególnie pięknie.
-No to co
idziemy siostra?- zapytał Robert z uśmiechem od ucha do ucha.
-Mhm…-
pokiwałam głową.
Pięć
miesięcy temu, prawie pół roku temu ostatni raz widziałam moich przyjaciół. I
teraz od tak miałam wejść do domu Marco i powiedzieć wszystkim „cześć wróciłam”
Niee, tak nie może być. Ania miała rację należą się im krótkie wyjaśnienia.
Będę mówić po prostu „miałam drobne kłopoty i musiałam wrócić do Polski, ale
teraz już jest wszystko w porządku” a kiedy będą się dopytywać czy naprawdę
jest wszystko dobrze, z fałszywym uśmiechem będę potakiwać głową. Przecież
nigdy już nie będzie dobrze…
Marco i
Robert otworzyli nam drzwi, jak prawdziwi gentelmani. I jeszcze tylko, jeden
mały kroczek i ich wszystkich zobaczę.
Kiedy
weszłam od razu wpadłam w objęcia Mtsa, który nie mógł uwierzyć, że mnie widzi.
Ucałował mnie w policzki i mocno przytulił szepcąc, że mam z nim zatańczyć. Nie
pytał gdzie tak długo byłam. Po kilku chwilkach pojawienia się w domu didżej
Auba zapowiedział, że pojawiły się gwiazdy wieczoru i jedna najjaśniejsza
Nikola! Czyli ja! Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się najszerszy uśmiech,
jaki kiedykolwiek widziałam w odbiciu lustra szczotkując zęby. To trochę
wyglądało, jakby wszyscy ustawili się do nas w kolejce aby przekazać nam
prezent ślubny. Ja przytulałam kolejno każdego z nich, dotychczas byli częścią
mojego życia w Dortmundzie i chciałabym żeby tak i teraz było. Miałam ochotę
zabrać mikrofon naszemu zawodowemu didżejowi i krzyknąć głośno „kocham was!” i
wcale nie daję gwarancji, że tego nie zrobię. Kiedy tylko trochę dłużej
przytulałam się z jakąś osobą a w szczególności kiedy to był piłkarz Marco od
razu reagował, chwytał mnie za talię i przyciągał do siebie, dając do
zrozumienia koledze, że ja jestem tylko jego. Już nawet nie pamiętałam komu
obiecałam pierwszy a ostatni taniec, ale miałam ochotę zatańczyć z każdym i to
na najszybszych obrotach. A najpiękniejsze było to, że nie usłyszałam ani
jednego pytania „gdzie byłam? „czy coś się stało?” „czy wszystko jest już
dobrze?” Chyba jestem trochę przewrażliwiona, bo sądziłam, że od każdego
usłyszę podobne pytanie a zamiast tego były dużo przyjemniejsze uściski.
Kiedy
myślałam, że to koniec a Auba dał mi do zrozumienia, że ma mnie na oku i mam
się za chwilę koło niego zjawić, pojawił się ten pan, który wiedział wszystko o
wszystkich, nic nie umknęło jego spostrzegawczemu spojrzeniu i odbudował
Borussie Dortmund.
-Mogę
prosić panią do tańca?- zapytał trener dortmundczyków. Marco już otwierał
buzię, żeby coś powiedzieć.- Marco nawet się nie sprzeciwiaj.- posłał mu groźne
spojrzenie. A ja tylko się uśmiechnęłam i poszłam na środek parkietu trzymając
Czarodzieja z Dortmundu za ramię. Już po chwili moje uszy usłyszały kąśliwy
komentarz „uwaga! Czarodziej zaraz zaczaruje swoją zdobycz!” Dzisiaj wybaczam
im każde słowo, jakie na mnie powiedzą, dzisiaj kocham każdego z nich! Nie
myślałam, że można się tak stęsknić za nimi.
-A więc
gdzie moja czapka?- zapytał wujek.
-Ups.-
wzruszyłam ramionami.- Kupię wujkowi nową.
-I będziesz
musiała przyjść na trening, żeby mi ją dać.
-Z miłą
chęcią.- powiedziałam radośnie. Tańczyliśmy żwawo w rytm rozrywkowej muzyki,
muszę przyznać, że wujek całkiem, całkiem dobrze sobie radził. Kątem oka
widziałam mojego Blondyna, który niby prowadził interesującą rozmowę z Michitarjanem
ale cały czas nas obserwował. Przecież to absurd, jak można być zazdrosnym o
47-letniego trenera klubu, w którym się gra, ale to Marco-tego nie ogarniesz.
-Dobrze,
idź do swojego Blondyna, bo czuję, że zaraz nas zabije wzrokiem.- a jednak nie
miałam złudzeń, trener też to zauważył. Uśmiechnęłam się do niego
przepraszająco i już miałam iść, kiedy niespodziewanie przyciągnął mnie do
siebie i szepnął do ucha:
-I tak o
tym porozmawiamy.
A ja na
swoje nieszczęście wiedziałam o co chodzi, ale nie miałam zamiaru się tym
przejmować, nie dziś, nie teraz-potem, a może nigdy.
Kiedy szłam
w kierunku Marco z promiennym uśmiechem natknęłam się na Matsa, który nie
darowałby mi życia gdybym z nim teraz nie zatańczyła. Posłałam do Reusa tylko
delikatny i przepraszający uśmiech. Wróciłam na parkiet tym razem z innym
partnerem.
Po drodze
chwyciłam ze stolika kieliszek wódki, wypiłam ją za jednym zamachem, moja buzia
wykrzywiła się w grymasie. Ale zabawa była niezapomniana.
Jako
doskonała dziewczyna chciałabym powiedzieć, że tańczyłam tylko z moim
chłopakiem, ale niestety tak nie było. Tańczyłam z każdym i sprawiało mi to
ogromną radość. I nie robiłam tego z poczucia obowiązku, bo tak trzeba, bo
należy im się, tańczyłam z każdym, bo chciałam, bo się za każdym z osobna
stęskniłam, bo być może też chciałam utrzeć nosa Marco.
Nuri,
Sokratis, Michitarjan, Seven, Sebastian, Kevin, Ilkay, Neven, Marcel… a potem
tańczyłam z moim ulubionym Romkiem. Byłam w wyśmienitym nastroju do zabawy, do
tańca. Pomiędzy występami na parkiecie jeszcze kilka razy zahaczyłam o stolik z
napojami alkoholowymi. Rozmawiałam z Kubą o Lence i Agacie, kiedy podszedł do
mnie Marco.
-Przepraszam.-
skinął głową w stronę Kuby.- Porywam ci
ją tak jak inni to robili mi.- powiedział sucho.
W salonie,
w kuchni, na tarasie impreza trwała w najlepsze. Ledwo znaleźliśmy ciszę w
korytarzu. Oparłam się o ścianę z chytrym uśmieszkiem, biła ode mnie
satysfakcja, czułam zazdrość Marco.
-Chyba się
trochę upiłaś.
-Ale tylko troszeczkę.-
powiedziałam, jak do małego dziecka. Marco oparł dłoń o ścianę, tak, że nie
mogłam się wymknąć spod jego ciała. Po lewej miałam drzwi na pole a po prawej
jego ramię i huk muzyki dobiegającej z salonu. Nasze usta dzieliły tylko kilka
centymetrów a z czasem stały się to milimetry.
-Od teraz…-
pocałował mnie.- Aż do wtedy…- pocałował mnie.-Kiedy uśniesz…- pocałował mnie.-
Jesteś moja…- pocałował mnie.- I tańczysz tylko ze mną.- pocałował mnie.- I
przytulasz się tylko ze mną.- pocałował mnie.- I całujesz się tylko ze mną.-
wpił się w moje czerwone usta, kochałam jak to robił a ja tylko odwzajemniłam
pocałunek topiąc się w jego ognistych ustach.
Resztę tego
szalonego wieczoru spędziłam z nim, dokładnie tak jak chciał. Uśmiechał się od
ucha do ucha, w duszy śmiał się triumfująco i mówił do każdego „ha! Teraz ja z
nią tańczę!” Kiedy głośna muzyka ustała, a z głośników popłynęły delikatne
dźwięki romantycznej muzyki Marco położył ręce na mojej tali a ja zaplątałam
swoje dłonie wysoko na szyli mojego ukochanego, czułam, jak bije od niego
satysfakcja. Kołysaliśmy się w rytm muzyki, przytuleni do siebie. Podnosił
głowę wysoko, jak paw uśmiechając się do każdego. Chciałabym żeby przestał.
Chciałabym żeby przestał się tak chełbić tym, że mnie ma.
-Marco…- szepnęłam.
Zwrócił uwagę na mnie i spuścił głowę w dół, by spojrzeć mi w oczy. Pocałowałam
go tak namiętnie, jak nigdy. Nie oparł się mojemu czarowi i pocałował mnie
równie namiętnie. Teraz to ja czułam wzrok tych wszystkich, z którymi tańczyłam
na sobie, na tym co robimy. Ale uwagę odciągnął Robert, który ugiął kolano,
położył na nim Anię i równie namiętnie pocałował. Wiedziałam, że mój Blondyn ma
ochotę na to samo. Gdybym się na to zgodziła rozpętałaby się rywalizacja mojego
brata i mojego chłopaka w tańczeniu i całowaniu sowich partnerek, a na to jakoś
nie miałam ochoty.
-Nie,
Marco.- szepnęłam ostrzegawczo. Reus spojrzał na nich, ale się poddał.
-No dobrze
mój Świecie.- ucałował mnie w czoło.
-Niech
zakochani sobie tam tańczą.- Juregn zabrał mikrofon i rozpoczął swoją przemowę,
mama nadzieję, że dziwnym trafem spojrzał na nas.- A ja chciałbym bardzo
podzelować naszemu snajperowi Robertowi Lewandowskiemu! Brawa dla mnie
nauczyłem się wymawiać jego nazwisko!- wszyscy zachichotali i zaczęli bić brawo
i dla wujka i dla Roberta.- Ale teraz on zaczyna nowy rozdział w swoim życiu i
przechodzi do Bayernu Monachium nie ukrywam, że nie jestem zadowolony z tego
powodu no ale cóż, jak chce zasmakować porażki kiedy im dokopiemy no tam ją
dostanie.- gorzko się zaśmiał.- A tak na poważnie, chłopcy czego życzymy
Robertowi?!- zapytał.
-
Wszystkiego co najlepsze!- Mats podniósł kieliszek w górę i sam go wypił.
-Tak
właśnie Mats…- skomentował go Jurgen.- Tylko pamiętaj jutro biegamy!- na co
Mats prawie przewrócił się o stolik.- Lewy życzymy ci wielu sukcesów, których
nie osiągnąłeś z nami a jesteś w stanie je zdobyć. – uśmiechnął się szeroko,
potem podeszli do siebie zamienili kilka zdań i uściskali się, jak ojciec z
synem.- A przy okazji, że mam mikrofon chciałbym podziękować wszystkim
piłkarzom, całemu sztabu szkoleniowemu, lekarzom, terapeutom, psychologom i
oczywiście sobie hyhy za cały ten sezon.
Mimo tak wielu kontuzji, które spotkały naszych zawodników graliśmy na wysokim
poziomie i byliśmy niezłym zagrożeniem dla przeciwnika. A co do wicemistrza
Niemiec…- zapadła cisza, każdy wiedział, że to mistrzostwo należało się BVB a
jak to w sporcie bywa… to wina sędziego! Tyle, że w tym przypadku była to
prawda.-… dla mnie jesteście mistrzami i chciałbym, żebyście się sami tak czuli,
bo na to zasługujecie!- rozległy się głośne brawa, za każde słowo wypowiedziane
przez wujka.- A na koniec chciałbym przywitać dziewczynę, z którą chyba już
każdy tańczył na oczach jej chłopaka, który pewnie w tej chwili w swojej bujnej
wyobraźni celuje do nas z pistoletu. Brawa dla Nikoli, że wróciła i z nim
wytrzymuje!- wszyscy bez wyjątku bili brawa, jak na rozkaz. Na każdej twarzy
widniał uśmiech. A po chwili zaczęli głośno krzyczeć:
-Gorz-ko,
gorz-ko, go-rzko!
Popatrzyłam
w oczy Marco, które mówiły za jego usta „ nie ma innego wyjścia”.
Zamarliśmy
w kilku sekundowym pocałunku. Wykorzystując do tego wszystkie komórki
w naszym ciele. Zapomniałam o tych wszystkich oczach, które patrzyły się na nas, jak na ósmy cud świata i rozkoszowałam się pocałunkiem. Byłam w niebie...
Hej :) i znów przepraszam za tak długą przerwę :* Chciałabym podziękować tej z aska, która chyba najbardziej nie mogła się doczekać kolejnego rozdziału :) i sprawiła, że powstał :) Oczywiście dziękuję Wam za każde wyświetlenie i za każdy komentarz napisany pod ostatnim postem <3
I taki karzeł do niego podskakuje ;D
Lewy: Tak, tak wiadomo Polki są najpiękniejsze! :*
Jaki świetny rozdział ! :*
OdpowiedzUsuńNajlepszy jak do też pory ;)
Klopp jaki skromny xD
I zazdrosny Marco ^^
Czekam na next ;)
Wpadnij do mnie na oba blogi :*
oooo :) Sprawiłam że powstał, sprawiłam że powstał, sprawiłam ze postał :D Ja - czarodziejka ;> Czuję się wyszczególniona xd Normalnie słaawna będe ;* co do rozdziału to SUPER ! < z resztą jak zawsze ;p > Nikola wreszcie wróciła, a Marco jaki zazdrosny. haha ;>
OdpowiedzUsuń" -Od teraz…- pocałował mnie.- Aż do wtedy…- pocałował mnie.-Kiedy uśniesz…- pocałował mnie.- Jesteś moja…- pocałował mnie.- I tańczysz tylko ze mną.- pocałował mnie.- I przytulasz się tylko ze mną.- pocałował mnie.- I całujesz się tylko ze mną. " = Szlodziutko xd + Ej Lewa ! haha xd
Ja Ci mówie że masz talent ! Duży, bardzo duży xd WIELKI ! :) No i oczywiście za to, że czekaliśmy aż 10 dni na nowy rozdział, to następny rozdzial ma byc MIGUSIEM ! NO, także do roboty :)) No i to tyle xd / ta z aska
Marco jaki zazdrosny .
OdpowiedzUsuńSuper rozdział .
Fajnie ze tak ją przyjęli .
Czekam na kolejny rozdział.
Zapraszam do siebie ,pozdrawiam
Jakie to wszystko romantyczne!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMiałam chęć czytać rozdział po raz kolejny i po raz kolejny!
Matko, piękne <3
Nie mogę patrzec na Lewego w tych barwach :(
Czekam na nn i zapraszam do siebie: http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/