Translate

czwartek, 24 kwietnia 2014

Znów muszę zacząć wszystko od początku...

Oczami Marco:

Głośno mówiłem do pielęgniarki, inni nazwaliby to krzykiem. Ale chyba mnie nie rozumiała, najwidoczniej nie znała niemieckiego. Ruchami ręki próbowałem opisać Nikole. Kobieta, średniego wzrostu, włosy do ramion… jej sylwetkę, twarz, uśmiech, ciało znałem na pamięć. Na szczęście przyszedł Lewy z kubkami kawy, ale to nie było teraz najważniejsze. Porozmawiał z panią w recepcji, coś pokazał na telefonie- chyba zdjęcie swojej siostry, co chwila uroczo się uśmiechał i to pewnie podziałało, bo wskazała nam drzwi naprzeciwko recepcji. Lewy nic nie musiał tłumaczyć od razu tam pobiegłem, wystarczyły trzy wielkie kroki. Otworzyłem drzwi…


Oczami Nikoli:

…Adam poderwał się z krzesła a do sali wpadł… wpadł Marco! Nie wierzyłam własnym oczom. Może to tylko sen? Nie! Moja dusz krzyczała z radości. Mój Blondynek mnie odnalazł…
Poderwałam się z łóżka, bez zastanowienia zaczęłam odpinać te wszystkie kabelki, jak dla mnie trwało to wieki. Już tylko kilkanaście centymetrów dzieliło mnie od Marco, pobiegłam do niego. Jednak on był szybszy. Ni stąd ni z owąd, jakby wyrósł spod ziemi przed Reusem stał Adam. Zachwiałam się…
-Czego chcesz?- warknął Adam. Marco tylko na niego popatrzył i mocno odepchał na bok. Upadł na podłogę uderzając głową o krzesło, które stało zaraz za drzwiami. Przez chwilę Marco patrzył się na niego, potem przeniósł wzrok na swoje ręce, jakby zrobiły coś strasznego, jakby widział je pierwszy raz. Odwrócił się w stronę Adama a potem spojrzał na mnie. Te jego oczy, widziałam w nich wszystko czego mi brakowało, a przede wszystkich widziałam jego, Marco, Marco Reusa, mojego Blondyna, mojego chłopaka…
Stałam w osłupieniu i patrzyłam się na niego. Moje nogi nie mogły zrobić kroku do przodu, jakby były wmurowane w ziemię. Czułam, jak po policzku spływa mi łza. Płynęła, jak strumień w górach…


-Aaaaaaaaaaaaa!!- zaczęłam krzyczeć. Adam szybko się pozbierał i uderzył Marco w brzuch, tak, że zwijał się z bólu. Bez namysłu zaczęłam okładać go pięściami. Waliłam z całych sił, głównie w plecy. Chciałam się wyżyć, chciałam go ukarać za wszystko co mi zrobił. Nigdy mu tego nie wybaczę!
Nagle poczułam odurzający ból w okolicach brzucha. Spadałam, jak szmata na podłogę. Uderzyłam się o szafkę. Adam uderzył mnie. Dopiero teraz to do mnie dotarło. Patrzył się na mnie błagalnym wzrokiem. Reus z całej siły uderzył go z łokcia w żebra pod pachami, Adam tylko zajęczał i upadł.
Na mojej twarzy odbywała się burza, łzy lały się, jak wodospad. Siedziałam skulona w kącie i płakałam. Bałam się.
Przede mną ukląkł Marco. Delikatnie starał się pogłaskać mnie po ramieniu, ale się odsunęłam. Cała drżałam. Widziałam, jak jego nos krwawi. Krew spływała mu po brodzie. Podniosłam rękę i otarłam ją. Nagle na dłoni poczułam usta Marco. Znów wybuchłam płaczem.
-Ciiii, cicho już…- Blondyn objął moją twarz i uspokajał mnie. Przytuliłam się do niego. Słyszałam, jak oddycha, jak jego serce bije. Czułam, jak mnie głaszcze po głowie. Jego ciepły dotyk rozpoznam wszędzie… Pragnęłam zamknąć się w tym uścisku. Tam tylko byłam bezpieczna. Nie potrafiłam opanować płaczu, łzy lały się i lały, jakby dawno tego nie robiły. A przecież ostatnio tylko to robiłam…
-Już wszystko będzie dobrze, cii. Proszę cię nie płacz, bo moje serce tego nie wytrzyma.- odchylił moją twarz od swojej piersi. Spojrzeliśmy sobie oczy. On się uroczo uśmiechnął a ja nadal pochlipywałam. Otarł moje łzy i szepnął:
-Nareszcie widzę twoje piękne oczy.- udało mu się sprawić, że moje kąciki ust powędrowały chociaż na chwile do góry.
Usłyszeliśmy otwierające się drzwi, stał w nich mój braciszek ze zdziwioną miną. Lekko się zaśmiałam i znów się przytuliłam do Marco. Czułam, jak mnie podnosi z podłogi. Byłam w jego ramionach, byłam bezpieczna…
Wychodząc z sali Robert chwycił mnie za rękę a ja mocno ją uścisnęłam. Na korytarzu roiło się od policji. Mężczyźni w mundurach byli wszędzie gdzie tylko spojrzałam.
-Marco gdzie idziemy?- zapytałam szeptem.
-Do domu.- uśmiechnęłam się w duszy.
Mijając recepcje położyłam dłoń na blacie.
-Wypisuję się na własne żądanie.- powiedziałam ze satysfakcją do rudej baby, która wcześniej udawała blondynkę. Zdołałam lekko się uśmiechnąć.
Siedzieliśmy w samochodzie Roberta. Obydwaj gapili się na mnie, jak na nowo poznaną osobę. Byłam trochę skrepowana i przerażona ich wzrokiem.
-Jedźmy już…- szepnęłam i spojrzałam na nich. Robert tylko pokiwał głową i odpalił silnik. Obróciłam głowę w stronę Marco, cały czas się na mnie patrzył. Podciągnęłam nosem. Nasz wzrok znów się spotkał. Opuszkami palców dotknęłam jego policzków. Były takie delikatne, miłe, ciepłe… A usta były miękkie. Zachowywałam się, jak niewidoma. Zaczął głaskać mnie po włosach, poprawił mi kosmyk ,który niesfornie opadał mi na twarz. Otworzył usta, chciał o coś zapytać
-Nie teraz.- szybko powiedziałam. Przytuliłam się do niego. Spletliśmy nasze dłonie, bawiłam się jego palcami. Tak dawno nich nie dotykałam. Tęskniłam za nim całym. Przez następne dni chcę tak leżeć, wtulona w jego ciało.
Podejrzewam o co chciał zapytać Marco, ale teraz nie jestem w stanie odpowiadać na te wszystkie pytania. Nie wiem czy kiedykolwiek będę… Chcę o tym, jak najszybciej zapomnieć. Znów zacząć od nowa żyć.

Mama wyglądała jakby zobaczyła ducha a to tylko ja. Zdawałam sobie sprawę, że strasznie wyglądam. Szpitalne ubranie, potargane włosy, zero makijażu, podpuchnięte oczy, sine wargi…
Moja mama była naprawdę cudowną osobą, ale nawet jej nie zdołałam odpowiedzieć na te wszystkie pytania –Coś ci zrobił? Jak się czujesz? Na pewno jesteś głodna, co chcesz zjeść? Dobrze cię traktował? Jak to się stało? I dziesięć tysięcy innych pytań. Ja chciałam zadać tylko jedno: Jak się czuje Karolina? Wątpię, żeby ktoś znał odpowiednią odpowiedź na to pytanie, także siedziałam cicho i co chwilę ocierałam łzy.
-Idę się umyć i położyć.- powiedziałam cichutkim, cienkim głosikiem. Pokiwali głową i patrzyli się na mnie z politowaniem.
Zamknęłam się w łazience i patrzyłam się w lustro. Widziałam wrak człowieka. Blada cera, koszmarna przeszłość, cierpienie, łzy, smutek, ból, tęsknota…


*W nocy*
Leżałam opatulona kołdrą, ale i tak się trzęsłam. W dłoniach ściskałam mojego pluszka, którego dostałam kiedyś od taty. Jeszcze kilka razy płakałam, poszewka od poduszki była już mokra. Starałam się opanować, być silna, chociaż na chwilę zapomnieć o tym i zasnąć, chciałam iść do tego lepszego świata… Przytulałam się do miśka, ale to kogoś innego i brakowało. Wstałam, ubrałam kapcie i najdelikatniej jak potrafiłam otworzyłam drzwi, jak zawsze zaskrzypiały. Na paluszkach poszłam do pokoju Marco. Stałam pod drzwiami kilka sekund zanim odważyłam się je otworzyć. A kiedy już to zrobiłam zobaczyłam, że Marco stoi i patrzy się przez okno. Momentalnie odwrócił się w moja stronę i szepnął:
-Nikola…- rzuciłam mu się w objęcia.






No cześć pszczółki :* Chyba trochę inaczej sobie wyobrażałam tą scene, ale jakoś nie miałam pomysłu, żeby ją opisać. Jakby wena mnie opuściła :/ Mam nadzieję, że szybko wróci :) Mam do Was pytanie:

Czy chcielibyście żebym opisywała dalsze losy Nikoli, czy żebym przeszła do kilka miesięcy później?

Bardzo mi zależy na Waszych odpowiedziach :) A i dziękuję za 7 komentarzy, jesteście najlepsi! <3 :D Jakbyście mieli jakieś pytania czy coś to zapraszam na ask'a ---> http://ask.fm/klaudiaheeeyy Pozdrowionka :*

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

4 komentarze:

  1. Ja tu łzy w oczach mam, a na koniec gif gdzie Marco się śmieję... KOCHAM <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O BOSZZZZZZZZZZ udało się !! Nikola wróciła do domu <3 Nawet sobie dziewczyno nie wyobrażasz jak ja się cieszę :D Po prostu skakałam z radości.... nadal zaciesz mi z twarzy nie schodzi.... Ohhh te gify.... piękne <3 Matkoooo nie wiem co mam powiedzieć....... Nic nie wyrazi jak bardzo uwielbiam twoje opowiadanie... <3 Jestem prze szczęśliwa że Nikola ma takie wielkie wsparcie w Marco.... To prawdziwa miłość !!
    A co do pisania..... myślę że fajnie by było jak byś napisała rozdział "kilka miesięcy później" Myślę że byłoby naprawdę ciekawie <3
    Całuję :*
    Kasia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To tak ... Super, super, super blog :):):) Rozdział znakomity :D Wreszcie ten gnój dostał za swoje ! A Marco i Nikola wreszcie sie spotkali !!! Aha. Myśle że jeszcze na razie powinnaś ciagnąć " dalsze losu bohaterow " a nie " kilka miesiecy później " :D Ale to tylko moje zdanie :-3 Zrobisz jak bedziesz chciała <33 Czekam na szybciutkiego nexta !!! Całuski :* + Życze weny :3 ---------- ( ta z aska :-p )

    OdpowiedzUsuń
  4. PRZEPRASZAM ze tak pozno komentuje ale mialam problem z internetem ;(
    Nikola wreszcie wolna!!! <3
    A ten typ niech gnije w wiezieniu!

    Caluje ;**

    /Ola ;*

    OdpowiedzUsuń