Translate

sobota, 17 maja 2014

Dzielna dziewczynka...


Oczami Nikoli:




Kątem oka spojrzałam na zegarek, dochodziła 10. Szybko pokroiłam ogórka i ułożyłam na kanapki. Zaparzyłam herbatę, każdy miał taką jak lubi: Robert z cytryną i jedną łyżeczką cukru, Marco przeważnie w Dortmundzie pił kawę ale teraz jakoś się ograniczył i do śniadanie pije sok pomarańczowy albo zwykłą herbatę a mama tak, jak ja uwielbiamy różne herbaty, a w szczególności owocowe. Wow…. Że ja to wszystko zapamiętałam. Chyba nie jest ze mną aż tak źle, jak mi się wydaje.
 Nawet czasami się uśmiecham ale to już jak ktoś albo coś naprawdę mnie rozbawi. Coraz częściej robi to Blondyn za co jestem mu wdzięczna.
Z jednej strony jestem przygnębiona, smutna, zła, choć mam Marco, Roberta, mamę czuję się samotna, ostatnio nawet boję się ciemności i chcę się tak czuć. A z drugiej strony chcę z tym skończyć, śmiać się bez przerwy, wygłupiać się z Reusem, chodzić na randki, na duże imprezy, upić się a potem mieć kaca… tęsknię za tym. Niby nikt mi nie broni tak żyć, ale ja nie potrafię zapomnieć o tych 3 koszmarnych dniach. Dzisiaj przyszedł czas na przesłuchanie.
-Marco, Robert śniadanie!- zawołałam moich mężczyzn.
-Ulala ale będzie wyżerka.- stwierdził Blondyn wpadając do kuchni, widząc wielki talerz z kanapkami.
-No wiesz w końcu ma się tą zajebistą siostrę.- powiedział mój kochany braciszek i szeroko się do mnie uśmiechnął.
-Przypominam ci, że ta twoja zajebista siostra jest moją zajebistą dziewczyną.- skwitował Marco.
-Hahaha…- wybuchłam śmiechem.- Ale ja mam zajebiste szczęście, że jestem taką zajebistą siostrą i taką zajebistą dziewczyną.
-No i jeszcze jesteś zajebistą córką.- wtrąciła mama, która przekroczyła próg kuchni. Na co ja miałam ochotę znów wybuchnąć śmiechem.
-Hahaha… no dobra, już wszyscy wiedzą, że jestem zajebista a teraz idę się ubrać.- upiłam trochę herbaty z mojego kubka.- Za pół godziny musimy jechać.- pokiwałam głową w stronę zegarka.
-Mhm… już skończymy jeść, trochę się ogarnę i możemy jechać.- powiedział Robert.
-Yyy… wystarczy jak Marco ze mną pojedzie.
-No chyba nie…- sprzeciwił się Lewy.- Ja też jadę, po za tym będziesz bezpieczniejsza.
-Proszę cię co może mi się stać jadąc autem z Marco i to na komisariat policji?
-Wszytko np. może spaść Ufo albo Batman może przylecieć i cię zabrać.
Nie powstrzymałam się i zaczęłam się śmiać jak opętana.
-Hahahahaha…. Zawsze chciałam poznać Batmana a po za tym on był dobry. Dobra rób jak chcesz ja idę się ogarnąć.- czasami nie miałam do nich sił. Zachowywali się, jak dzieci no ale facet zawsze będzie miał coś w sobie z małego chłopczyka.

Godzinę później na komisariacie policji:

-Niech pani opowie jeszcze raz wszystko i od początku.- spokojnie powiedział policjant. Byłam wkurzona, od czterdziestu minut powtarzam mu tą samą wersje a on nadal czegoś nie rozumie. Aaaa!! Miała ochotę go udusić. Marco i Robert, którzy stali za mną też już po woli tracili cierpliwość, moje opowiadanie znali na pamięć.
A więc po raz trzeci zaczęłam wszystko i od początku mu mówić, co nie było dla mnie łatwe i przyjemne. To nie jest to samo co streszczenie chorej koleżance świetnej imprezy, na której byłam.
Musiałam przypomnieć sobie to wszystko o czym starałam się zapomnieć: tamte dni i twarz Adama powróciły do mojej głowy, jak bumerang. Wiem, że trudno rzucić bumerangiem i wiem, z jaką szybkością i siłą on wraca.
Skończyłam opowiadać swoją najgorszą historię z życie, odetchnęłam z ulgą i pytająco patrzyłam na krzywą minę podkomisarza Piotra Mileckiego. Miał około 40 lat. Był wysoki, szczupły i łysy. Zastanawiałam się czy on kiedykolwiek się uśmiecha i czy za pomocą mimiki twarzy wyraża emocje…
-Dobrze rozumiem. A co pani zrobiła, że oskarżony był zmuszony aby zadzwonić na pogotowie?- to pytanie trochę mnie zaskoczyło i zbulwersowało. Lekarze, którzy mnie leczyli pewnie powiedzieli o tym policjantom, którzy zajmują się tą sprawą to po co on się o to mnie pyta?
-Przecież pan już wie…- wzruszyłam ramionami.
Przecież nie mogę o tym powiedzieć! Obok mnie stoją najbliżsi mi mężczyźni! A oni o tym nie wiedzą…
-Ale chce usłyszeć to od pani.- lekko obróciłam głowę w lewo i spojrzałam na Marco, miał niespokojny wyraz twarzy. Cały czas rozmawialiśmy po angielsku jakbym zmieniła teraz język na polski Reus od razu zorientowałby się , że coś jest nie tak.- No więc? Co pani zrobiła?- policjant powtórzył pytanie. Wiercąc mi coraz większą dziurę w brzuchu.
I tak Marco prędzej czy później się o tym dowie.
-Połknęłam tabletki.- odpowiedziałam ze skruchą i schowałam twarz w dłoniach. Próbowałam powstrzymać łzy i jak na razie mi się to udawało.

Oczami Marco:


Co?! Jakie tabletki?! Co mój Świat połknął? Zerwałem się z krzesła i przykucnąłem obok Nikoli. Kątem oka zauważyłam, że Robert też jest zszokowany i nie mógł uwierzyć własnym uszom. Zaczął rozmawiać z tym łysym policjantem.
Wziąłem te blade dłonie z twarzy Nikoli. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Teatralnie przegryzła wargę, chyba nawet sobie nie zdawała sprawy, jak to seksownie wyglądało. Miałem cholerną ochotę ją pocałować…
-Potem ci opowiem.- szepnęła.
-Tym razem wszystko…- dodałem.
Policjant zadał Nikoli jeszcze kilka pytań typu: co to był za lek? Skąd go pani wzięła? Dlaczego pani to zrobiła? Jak się pani potem zachowywała?
-Ciekawe, jak miała to wiedzieć skoro straciła przytomność.- odpowiedziałem za nią. Jeszcze brakowało pytania z jakiej apteki był ten lek? Wtedy kompletnie bym ubolewał nad polską policją i tracił wiarę w ludzi. Łysol popatrzył się na mnie „spod byka” i nie zadawał więcej bezsensownych pytań. Położył przed Nikolą  jakiś świstek papieru i kazał go podpisać. Było to chyba potwierdzenie przesłuchania czy coś takiego. Nikola jednym sprawnym ruchem podpisała świstek papieru i wyszliśmy z komisariatu mówiąc "do widzenia" ale tak naprawdę nie mieliśmy ochoty drugi raz go widzieć. Byłem wstrząśnięty tym co powiedziała Nikola, ale bardziej bolało mnie to, że mi o tym nie powiedziała, okłamała mnie...
Wsiedliśmy do "Baśki". Nikola usiadła z tyłu, Robert przed kierownicą a ja na miejscu pasażera. W tym samym czasie z Lewym obróciliśmy się do Nikoli. My patrzyliśmy się na nią, a ona na nas. Nikt nie był tak odważny by zacząć, ja nie chciałem jej urazić, Robert nie chciał się wtrącać a ona chciała o tym zapomnieć i nic nie mówić. 
-Nikola coś ty zrobiła?- nagle wypalił Lewy.
-Nic.- wzruszyła ramionami.- Marco teraz już możemy wracać do Dortmundu.- zwróciła się do mnie, ale jej wzrok od razu uciekł w stronę samochodowego okna.
-Połknęłaś te cholerne tabletki?- zapytałem.
-Tak.- powiedziała po chwili milczenia.- W łazience nic nie było oprócz tego jednego opakowania. Musiałam spróbować...- byłem z niej dumny, w pewnym sensie. Nie rozpłakała się. 
-Siostra podziwiam cię.- powiedział Robert. W ułamku sekundy spojrzała na niego, ale tak naprawdę cały czas patrzyła na mnie, chciała coś ode mnie usłyszeć a ja nie wiedziałem co mam jej powiedzieć. To, że jest dzielna czy zapytać się jej dlaczego mnie okłamała. Zamiast wszystkich słów na świecie przyjaźnie się do niej uśmiechnąłem.

Spojrzeliśmy na siebie z Robertem, nic nie powiedziałem, nic nie zrobiłem, ale on wiedział, że możemy i powinniśmy już jechać. 
-Ale nie mówcie nic mamie.- w połowie drogi odezwał się mój Świat.- Będzie się martwić i denerwować.- ten cichutki głosik, ta mała dziewczynka potrafiła się martwić o wszystkich tylko nie o siebie. 
-Dobra.- odpowiedział Robert.- I tak za niedługo musimy wracać do Niemczech. 
-Mhm.- potwierdziłem. 
Resztę drogi przemilczeliśmy. 
A ja rozmyślałem o rozmowie, którą muszę odbyć z Nikolom, szczerą rozmowę. Chciałem zadać jej jedno pytanie i usłyszeć sensowną odpowiedź. Tylko tyle, albo aż tyle...
Po powrocie do domu Nikola musiała streścić wszystko pani Iwonie, ale szczelnie pominęła to co zrobiła aby znów być wolną. Zamiast tego powiedziała, że spadła ze schodów. 
Potem zjedliśmy pyszne pierogi. Pierwszy raz je jadłem i już uwielbiam to danie. Chyba będę musiał wziąć je na wynos do Dortmundu.   
Czekałem tylko na moment, w którym sam na sam będę mógł porozmawiać ze swoim Światem. Ta chwila nadarzyła się dość szybko, Robert zabrał swoją mamę na po południowy spacer a ja zostałem sam z Nikolą.
-Pójdę się położyć.- powiedziała Nikola.- Strasznie boli mnie głowa.- wiedziała co ją czeka, podejrzewała, że chcę z nią porozmawiać dlatego robiła wszystko aby tego uniknąć.
-Zaczekaj.- złapałem ją za rękę.- Musimy porozmawiać.
-Musimy teraz?
-Nalegam.- powiedziałem stanowczym głosem.
Usiedliśmy w sypialni. Właśnie w tym pomieszczeniu prowadziliśmy trudne rozmowy. To był nasz azyl od fałszywego świata.
-Ale już ci wszystko powiedziałam.- stwierdziła. Zsunąłem się na podłogę, oparłam plecami o łóżko i trzymałem Nikole za rękę.
-Taa... ale dlaczego mnie okłamałaś?- spojrzałem w jej piękne oczy.- Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym od razu?
Milczała.
-Bo nie.- spojrzałem na nią trochę surowym wzrokiem.- Nie chciałam.
-Nie chciałaś mi powiedzieć prawdy, wolałaś skłamać a więc na tym ma polegać nas związek?
-Nie.- skuliła głowę.- Ja tylko nie chciałam do tego wracać, to było okropne. Ja nie wiedziałam czy dobrze robię, nie miałam pewności czy się obudzę, ja się po prostu bałam. Ale chciałam być wolna, chciałam cię zobaczyć.- pogładziła mnie po policzku.- Chciałam żeby wszystko było tak, jak kiedyś.- łzy przypomniały o swoim istnieniu zaczęły spadać po jej policzku. A ja znów czułem się za nie odpowiedzialny.- ale teraz wiem, że już nic nie będzie tak samo.
Otarłem łzy rękawem i uśmiechnąłem się.
-Dzielna dziewczynka.- na co ona też się delikatnie uśmiechnęła. Usiadłem obok niej. Chciałem powiedzieć jej coś motywującego, coś w stylu "będzie dobrze" ale wiedziałem, że ten tekst jest przereklamowany. 
A więc milczeliśmy.  
Nagle mój Świat mocno się do mnie przytulił. Nasze ciała przywarły do siebie. Przynajmniej teraz miałem pewność, że mi nigdzie nie ucieknie. 



Hej :( rozdział mi się nawet podoba choć jest o niczym :< Oddaję go w Wasze ręce i czekam na komentarze! Coraz mniej ich się pojawia...

Nasze pszczółki przegrały ;c 2:0 w Pucharze Niemiec ;c A powinniśmy wygrać 1:0 tylko SĘDZIA KALOSZ! Najwidoczniej już dawno nie był u okulisty -.- 
Jest mi bardzo smutno z powodu przegranej ale to nie jest najgorsze. Najgorsze jet to, że z Bawarczykami cieszy się Mario choć jest częścią Borussii a już niedługo także Lewy. Moim zdaniem to jest najgorsze...
Najbardziej jest mi żal Marco <3  Całe serducho zostawił na boisku, zresztą jak wszyscy piłkarze, ale on jest wyjątkowy *-*
DUMNI PO ZWYCIĘSTWIE, WIERNI PO PORAŻCE!   
 






 Ostatni mecz Lewego w barwach Borussii ;c

Kibice odejdą, Borussen zostaną <3


Zapraszam na--> Tumblr i Ask'a

CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

7 komentarzy:

  1. Czemu mówisz , że rozdział jest o niczym ?
    Mi tam osobiście bardzo się podobał , gdyż ma swój przekaz i charakter.
    Czytając nagłówek ' ... na komisariacie policji' mało mnie w fotel nie wbiło...
    Policja jak to policja nigdy nic nie rozumie:)
    Więc rozdział jak najbardziej udany , więc poproszę o kolejne taki , a może i dłuższe:D!
    Zaczytałam się a tu trzeba było skończyć:(
    Czekam na kolejny !
    --------------------

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Nikola.
    Policja jest bez serca. Jak można po takim czymś żądać po raz enty wyjaśnień.
    Powinni tam do psychiatry tych policjantów wysłać.
    Na szczęście Nikola ma Marco i Lewego :)
    Co do meczu to po prostu no comment.
    Pobeczałam sie na końcu.
    Ale będzie lepiej!
    Nastepnym razem się nie damy!
    Czekam na nn
    Buziaki:*
    http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze super rozdział mam nadzieję że wszystko będzie ok. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero zajarzyłam, ze zmieniłaś login. Mówię kto to u mnie komentuje zobaczę sprawdzić :)
    Co do meczu to autentyczny ryk!
    Tego sędziego to bym na tej bramce tam powiesiła. Niech przewisi sobie trochę do góry nogami to może zacznie lepiej widzieć.
    A co do rozdziału to podziwiam Nikolę. Ja chyba nie dała bym rady zeznawac przed policją. I jeszcze w dodatku tak mało rozumną policją. Co to za ofiary losu?
    Marco i Robert jak zwykle zachowali się godnie:) To mnie jedynie cieszy.
    Czekam na nn
    Buziaki + zapraszam do mnie: http://powrotyirozstania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam ze tak dlugo nie komentowalam ale po prostu nie mam czasu i problem z internetem ;(
    Ale rozdzialy czytam na biezaco ;)
    KOCHAM TO OPOWIADANIE! <3

    Caluski ;***

    /Ola ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba nie będę jakoś specjalnie oryginalna jak napiszę, że tez beczałam!
    A rozdział cudowny.
    Ci policjanci to jakies przeszkolenie powinni przejsc. Jak sie z ludźmi obchodzic. Wkurzył mnie. :)
    Marco jaki opiekuńczy. <3
    Zapraszam na 38 u mnie: http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny rozdział:* Ale chusteczek zamoczyłam :DD
    Dawaj szybko następny:D
    I zapraszam do mnie na nowy rozdział! :*

    OdpowiedzUsuń