Oczami Nikoli:
Myślałam, że gorzej będzie przed przesłuchaniem, w trakcie i po… za dużo
myślę, zdecydowanie za dużo. Muszę przestać, bo jeszcze coś nie daj Boże
głupiego wymyślę, sobie ubzduram.
Cały czas, kiedy myślałam to użalałam się nad sobą i tak się w tym
pogrążyłam, że nawet nie wiem kiedy zaczęłam śmiać się, uśmiechać, normalnie
funkcjonować. Niby z Marco mamy osobne pokoje ale zawsze ja budzę się u niego
albo on u mnie. Ale kiedy zaczyna mnie coraz namiętniej całować tu i ówdzie,
szepcze mi czułe słówka wiem co jest grane i znów dostaje blokady. STOP,
KONIEC… i tyle. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Jest cudownie, romantycznie,
czule, on podnosi moją koszulkę a ja zastygam, drętwieje i przerywam te cudowne
chwile. A on to rozumie i przeważnie wieczory spędzamy wtuleni w siebie albo
oglądamy jakieś filmy.
Kiedy człowiek, a w tym przypadku- ja, w swojej przeszłości ma coś co go
nęka, prześladuje, nie daje mu żyć teraźniejszością, z czasem przy dobrym
towarzystwie zapominamy o tym i cieszymy się życiem. W moim przypadku właśnie
tak jest i dziękuję wszystkim, którzy się do tego przyczynili.
Już za niedługo wrócimy do Dortmundu i wtedy zapomnę o tym na zawsze.
Chwila… wrócimy do Dortmundu i co? Codziennie będę siedzieć i wyczekiwać aż
Marco wróci z treningu? Od czasu do czasu wyjedziemy na jakąś imprezę i tyle?
Nie chodzi mi o to, że ciągle chcę balować, imprezować tylko o to, że ja też
chcę coś robić.
-Nikola chodź, jedziemy do
Warszawy.- Marco chwycił mnie za rękę.
-Ale, że do Wavy?- zapytałam ironicznie.- A masz dużo kasy?
-A po co ci?- zapytał zdziwiony.
-Bo mam ochotę na wielkie zakupy.- wyjaśniłam i zrobiłam słodką minkę.
- No przecież…- wybełkotał.- Myślałem, że pokażesz mi stolicę.
-A no pokaże…- przytaknęłam.- galerie i moje ulubione sklepy.- posłałam
do niego szeroki uśmiech.
- Pff…- prawdopodobnie będzie tak
wzdychał przez cały dzień, ale to nic.- No to się zbieraj.- kiedy to powiedział
jakoś nie tryskał entuzjazmem, ale za to ja tak. Rzuciłam mu się na szyję w
podzięce.
-Okey daj mi kwadrans.- w pośpiechu pobiegłam do pokoju i zaczęłam
przeszukiwać swoją szafkę.- A jednak będę potrzebowała pół godzinki!-
krzyknęłam. Nie zabrałam ze sobą zbyt wiele ciuchów, w większości miałam dresy,
luźne topy i jensy. Stałam tak przed szafą a w głowie robiłam przegląd swoich
ubrań i nagle przypomniałam sobie o szafirowej, zwiewnej sukience. Była idealna. Pasowała do moich kasztanowych oczu i ciemnych włosów, które związałam w kok i zrobiłam delikatny makijaż. Stanęłam przed lustrem i
stwierdziłam, że jestem gotowa.
Kiedy wyszłam na pole Reus bujał się na huśtawce. Dość długo się na mnie
patrzył i cwaniacko uśmiechał.
Podszedł do mnie i objął w tali.
- Pięknie wyglądasz.- powiedział nie odrywając ode mnie wzroku.
- Tylko dzisiaj?- zaczęłam się z nim droczyć.
- Nie, zawsze. Ale dawno już nie miałaś na sobie sukienki.- powiedział i
się uśmiechnął.
- Bo większość zostawiłam w Dortmundzie i dlatego chcę jechać na zakupy.-
wyjaśniłam.
- Wykupie ci je wszystkie bo seksownie w nich wyglądasz…- szepnął mi do
ucha a ja przegryzłam wargę.
- Dobra chodźmy już.- popchałam go w stronę samochodu.
Po kilkunastu minutach jazdy włączyłam radio i akurat trafiłam na stacje
z disco polo. Nie wiem co mi odbiło, ale na cały głos zaczęłam śpiewać „Bujaj się”. Marco był trochę zdziwiony, ale
po chwili śmiał się ze mnie i słyszałam, jak sobie nuci tą piosenkę pod nosem.
Nie rozumiał słów, ale spodobał mu się rytm piosenki. No a potem było „Kocham
Cię” słowa piosenki zapewne by się mu spodobały.
W czasie mojego coveru zadzwonił Mario. Chyba trochę usłyszał, jak
fałszuje. Marco od razu dał na głośno mówiący:
- O Nikola widzę, że ci się udziela tam razem z Blondynem haha…
- No pewnie, nawet nie wiesz jak jest zajebiście.- odpowiedziałam.
- Wyobrażam sobie…
- To skończ, bo się zgorszysz haha…
- Odgryzę ci się kiedyś za to haha Marco co ty jej dałeś?
- Pozwolenie na zakupy…
- Haha wszystko jasne. A jak tam po przesłuchaniu?
- Spoko… taki łysy mnie tylko wkurzył…
- A co do łysych to mam świetny kawał.
- To gadaj.- odpowiedział Marco.
- A więc:
- Czym łysy myje głowę?
- Cifem żeby nie porysować
powierzchni.
- Hahahaha…- razem z Marco wybuchliśmy śmiechem.
- O Mario widzę, że tobie też się nie nudzi.- powiedziałam.
- No właśnie nudzi.- wyczułam smutek w jego głosie.- Tylko na treningi
chodzę no i jeszcze z Tonim gdzieś wyjdę albo coś i tyle.
- Ojj biedny Mario.- współczułam mu.
- Wbijaj do nas!- rzucił Marco.
- Tak już, papatajam na jednorożcu.
- No chyba na słoniu, bo jednorożec cię nie udźwignie haha…
Mario umilkł, po chwili powiedział:
- … szukam jakiejś cienkiej riposty żeby ci się odgryźć ale jeszcze jej
nie znalazłem.
Czym mnie rozbawił i zaczęłam się śmiać.
- I chyba jej nie znajdziesz, bo jesteśmy już obok galerii także bayy…-
pożegnałam się.
- Mario módl się abym przeżył ten dzień.- powiedział błagalnie Reus.
- Haha Nikola zamęcz go tam!
- Taki mam zamiar haha…
- No to telepatyczny żółwik i papa…
- Żółwik i papa cium!
Rozłączyłam się.
Marco, jak prawdziwy gentelmen otworzył mi drzwi i podał rękę. A ja w głębi duszy już się cieszyłam z zakupów. To będzie cudowny dzień. A jak ktoś lub coś go zepsuje to przyrzekam, że uduszę własnymi rękami.
Kiedy weszliśmy do galerii zaparło mi dech w piersiach. Wszędzie sklepy, dużo sklepów z ubraniami, kolorowe sukienku, buciki... awww...
Nie jestem zakupoholiczką, no ale ten widok był cudowny a w szczególności, że już dawno nie chodziłam po sklepach. Chwyciłam Marco za rękę i pobiegłam do pierwszego sklepu z sukienkami.
Byłam w raju...
Z uśmiechem na twarzy wzięłam pięć sukienek z wieszaków i poszłam do przymierzalni.
Za każdym razem kiedy wychodziłam, żeby pokazać się Marco słyszałam:
-Ślicznie... albo -Pięknie... - Ładnie...
A mi chodziło o coś więcej, chciałam żeby na mój widok zaniemówił.
Zrezygnowana usiadłam obok niego i powiedziałam:
- Ehh... idź ty mi coś poszukaj.- dziwnie się na mnie popatrzył, ale posłuchał. Zaczęłam przeglądać katalog, który leżał na stoliku kiedy Marco wrócił z neonową sukienką. Wybałuszyłam na niego oczy. Nie do końca mi o taką chodziło...
- Przymierz...-przyjaźnie się do mnie uśmiechnął. Miałam problemy z przymiarką, bo nie wiedziałam, do której dziury włożyć głowę. Śmieszne... Blondyn jeszcze między czasie przyniósł mi torebkę, chyba wziął pierwszą z brzegu.
Kiedy odsłoniłam kotarę i wyszłam mu pokazać jakie "dzieło stworzył". W pierwszej chwili zaniemówił a potem podszedł do mnie obrócił kilka razu wokół własnej osi i powiedział:
- Jesteś najpiękniejsza na świecie.
Niby zwykły komplement a potrafi sprawić tyle radości.
Szczerze to nie chciałam kupować tej sukienki, no ale Blondyn mnie zmusił... sam mi ją kupił. Do kompletu wzięłam jeszcze torebkę.
Kiedy mijaliśmy sklepy z dziecinnymi ubraniami Reus gwałtownie pociągnął mnie za rękę i weszliśmy do sklepu z sukniami ślubnymi czym mnie niesamowicie zaskoczył. Przedtem było kolorowo a teraz biało. Teraz to ja zaniemówiłam...
- Ale, ale po co?- zapytałam zdezorientowana.
- Chodź nie marudź.- pociągnął mnie za rękę i podeszliśmy do pierwszego manekina. Krótka, kremowa sukienka z odsłoniętymi rękawami... coś w niej było nie tak. Chyba po prostu nie wyobrażam sobie siebie w takiej sukience na ślubie. Stop! Ja na rzie nie maże o ślubie... Kiedyś tak, ale na pewno nie teraz. Jestem za młoda, my jesteśmy za młodzi.
Zostałam sama i w zamyśleniu patrzyłam na tą sukienkę, Marco momentalnie mi gdzieś zniknął, ale zaraz się pojawił. Szedł w moją stronę, prawą rękę trzymał wysoko w górze z wieszakiem a na nim cudo: piękną, długą, białą suknie.
- Woow...- tylko tyle zdołałam wypowiedzieć.
Marco uśmiechnął się do mnie z satysfakcją. Była uszyta z delikatnego materiału.
- Proszę...- spojrzałam na niego pytająco, ale po chwili zorientowałam się o co chodzi.
- Nie, nie Marco nie możemy.- zaprzeczyłam.
- Możemy.- chwycił mnie za rękę i zaprowadził do przymierzalni. Sukienkę powiesił na wieszaku i wyszedł, jednak zaraz "wsadził" głowę do kotary i powiedział:
- Jakbyś potrzebowała pomocy to mów...- i puścił do mnie oczko.
Zastygłam w bezruchu.
-Co mi szkodzi.- pomyślałam i zaczęłam się przebierać. To nie było takie łatwe. Ale po kwadransie a przynajmniej tak mi się wydaje wyszłam z przymierzalni, tylko nigdzie nie widziałam Marco. Zaczęłam się rozglądać. Zrobiłam kilka kroczków i wtedy ukazał się on, mój książę z bajki w czarnym garniturze.
Szeroko się uśmiechnęliśmy i zbliżyliśmy się do siebie.
- Jeszcze tylko brakuje księdza.- wyszeptałam, tuląc Marco do siebie.
- Mogę załatwić.- powiedział.- Wiesz wystarczy tylko jeden telefon... do dobra kilka telefonów.
- Nie, nie trzeba.- zaprotestowałam.
- To znaczy... że nie chcesz za mnie wyjść?- spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach.
- Hah nie.- zachichotałam.- Chcę, ale nie teraz.
- Uff... a już myślałem, że nie chcesz.
- Chcę, chcę ale w swoim czasie.- mocno się do niego przytuliłam.
- To co selfie?- zapytał.
- Jasne! Zawsze chciałam mieć foty w sukni ślubnej.- powiedziałam z radością.
Naszej sesji zdjęciowej nigdy nie zapomnę, po za tym takich rzeczy się nie zapomina.
Przepraszam, że dodaję tak późno rozdziały :* ale obiecuję poprawę :) Miłego tygodnia wszystkim! <3
Proszę niech każdy kto to czyta zostawi po sobie komentarz, może być tylko emotka :) Będę bardzo wdzięczna :*
Świetny rozdział :*
OdpowiedzUsuńFajnie, że Nikola zaczęła się śmiać już :)
I to selfie w ślubnych strojach^^
Czekam na więcej i w wolnej chwili wpadaj do mnie na nowe rozdziały :*
Łoooo ale cudny rozdział nie no Mario mnie rozwalił z kawałem o Łysym hahaha :D
OdpowiedzUsuńA już myślałam, że Marco porwie ją do kościoła i wyjdą za siebie :D
Ach ta moja wyobraźnia :D Cieszę się, że Nikola wraca do życia a nie żyje przeszłością. :D
Pozdrawiam
Świetny <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <3
Zapraszam do mnie :)http://shakira-gerard-pique.blogspot.com/2014/04/prolog.html#comment-form
Licze ze skomentujesz:
świetny !!! Szybciutko next !!! / ta z aska xd
OdpowiedzUsuńPowtórzę się po raz setny ale wcale się nie dziwię, że Nikola ma jeszcze blokadę. Jak sobie myślę co Ona przeszła biedna to aż mi normalnie słabo się robi...Ale cieszę sie, że Marco to rozumie, bo jesli chodzi o facetów to niecierpliwią się szybko ile to jeszcze może trwac nic nie rozumiejąc.
OdpowiedzUsuńAhahahaha spojrzenie Reusa bezcenne :)
Inteligentna rozmowa z Mario nie ma co :D haha
OOOO kurczaki zazdroszczę Nikoli!!!
<3
Pozdrawiam i dziękuję za komentarze u mnie :*
Ech, przy Marco to wszystko staje się łatwiejsze. Jeszcze minie troszkę czasu zanim wszystko wróci do normy ale cieszę się, że Nikola się już uśmiecha.
OdpowiedzUsuńA selfie w sukni ślubnej i to przy boku Reusa? Ja też chcę!
zapraszam na prolog nowego opowiadania :http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/
Buziaki:**
Uhuhu selfie w sukni ślubnej. Ciekawa jestem co na to fanki Reusa. Czekam na nexta, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTakiego mam BIG very smajla, że juz lepiej z Nikolką :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że ma Reusika.
Gif najlepsiejszy <3
Jestes najpiękniejsza na świecie- ech jak słooooooodko! ♥
Nie ma to jak wejsc do sklepu z odieżą ślubną tylko po to, żeby sobie pstryknąc fotę hahaha :D
Czekam na nn
<3
http://powrotyirozstania.blogspot.com/
Szkoda mi tj Nikoli jak cholera ... biedna tyle przeżyła , a pewnie los nadal jej nie będzie oszczędzał .. takie życie niestety...
OdpowiedzUsuńCzytając niektóre z wątków tak się uśmiechałam , że niekiedy ktoś mógłby wziąć mnie za wariatkę , ale nie było możliwości przeczytać Twojej twórczości obojętnie!
Mam nadzieję do szybkiego napisania!
-----------
Zapraszam na http://wiaze-z-toba-codziennosc.blogspot.com/ , gdzie pojawiła się trzynasta odsłona codzienności ... Będzie mi bardzo miło jak zajrzysz.
Ann.