Oczami Nikoli:
Piękna ta wiosna. Zupełnie inna niż moje życie. Taka radosna, kolorowa, wszystko budzi się do życia, drzewa owocowe zaczynają kwitnąć. Kiedy miałam naście lat uwielbiałam wiosenne spacery. Widok kwitnących jabłoni i zapach bzu sprawiał, że czułam się, jak księżniczka w czarodziejskim ogrodzie. Taka sceneria była odpowiednia do wszystkiego, randki czy spacery z rodziną.
Stanęłam na palcach i przychyliłam gałązkę bzu do nosa. Delikatny zapach sprawił, że się uśmiechnęłam.
-I co będzie dalej?- z tej pięknej bajki wyrwał mnie mój braciszek.
-Nie wiem.- urwałam źdźbło trawy i bawiłam się nim.- Może zostanę w Polsce, ale chyba raczej wrócę do Dortmundu. Marco nie przeżyłby beze mnie a ja bez niego. A tobie, jak idze szukanie domu w Monachium? Ładne to miasto?
- Aaa daj spokój… - słychać było w jego głosie nutkę goryczy, rozpaczy.- Bayern to jest dla mnie nowe wyzwanie, kolejny krok w moim życiu, ale Borussia zrobiła ze mnie napastnika światowej klasy, a ja teraz tak odchodzę. Beznadziejnie się czuję…
- Wiesz co ja na ten temat myślę.- byliśmy już jakiś kilometr od domu. Potrzebowałam takiej rozmowy, z kimś bliskim, ale nie tylko o mnie i jak się czuję, co on mi zrobił.
-No wiem.- spuścił głowę.- Mam coś dla ciebie.
Zawiesiłam wzrok na Robercie.
-Co? Narcyzów z mamy ogródka mi nazbierałeś? Haha…
-Hahaha niee… Dom w Dortmundzie.
-Co?!- przystanęłam i spojrzałam na Lewgo.- Nie, nie chce go. A po za tym nie mam kasy żeby ci za niego zapłacić.- odparłam stanowczym głosem.
-Ja ci go nie sprzedaje tylko daje.- spokojnie powiedział.- Jakoś nie mieliśmy czasu z Anią żeby szukać chętnych do kupna i zgodnie uznaliśmy, że ci go damy. A w szczególności teraz po tym co przeszłaś…- zamroziłam go wzrokiem, nie chciałam o tym mówić.
-Ale Robert ja nie mogę go od tak przyjąć.
-Oj siostra możesz.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Dobra koniec.- zarządziłam.
-Hahaha zawsze przerywasz.
-Nie zawsze… A po za tym jakoś nie mam humoru.- zamyśliłam się. Listek, który zerwałam już prawie nie istniał. Porwałam go na drobne strzępy. Opuszki palców miałam delikatnie zielone.- Wracamy?
- No możemy.- zawróciliśmy.- Ej ale będziesz przyjeżdżać do mnie do Monachium?
- Nie do ciebie. Do Mario.- lekko się uśmiechnęłam.
- Ej noo…- uroczo się uśmiechnął. Wszyscy kochali ten uśmiech…
- Nie no żartuję, ale za Mario też się stęskniłam. Jest taaki słodki.
- Przypominam, że jesteś z Marco.
- Wiem, wiem ale Mario jest słodki. Tylko musiała wam kasa do głowy uderzyć.
- Nie mów tak. Już ci to tłumaczyłam. Pieniądze nie mają dla mnie znaczenia.
-No wiem, ale wiesz, że dla większości tak to wygląda.
-Wiem i to jest cholernie głupie.
-I’m sorry. Live is brutal…- zaśmiałam się pod nosem.
Niektórzy nawet nie zdają sobie sprawy, jakie życie jest brutalne. Np. taka Kely różowa blondii, swoimi cyckami przyciąga facetów z forsą. Biedaki dają się nabrać na te jej gierki…
- Zawieziesz mnie do Karoliny?- spojrzałam na niego błagalnie.- Tylko nie mów, że jestem słaba i że powinnam odpoczywać.
-No bo tak jest…
-Pfff dobrze się już czuję.- właśnie w tej chwili poczułam, że spadam. Szybko chwyciłam się za ramię Roberta i tylko dlatego nie upadłam na drogę.
-No właśnie widzę. Usiądźmy.- usiedliśmy na trawie. Wzięłam kilka głębokich oddechów. Świeże powietrze działało na mnie kojąco. Nawet nie wiem co mi się stało. Momentalnie poczułam się słabo i zrobiło mi się gorąco. Zauważyłam, że Robert wyciągnął telefon i chyba do kogoś pisał sms-a.
-Już? Lepiej się czujesz?- zapytał z troską.
- Mhm… chyba tak. Tylko Robert…
-Co?
-Nie mów nic mamie ani Marco. Zaraz będą mi kazać iść do lekarza a ja się czuję już naprawdę lepiej.
- Oj Nikola…
-Dobra już nie biadol, idziemy?
- Czekaj jeszcze.- zdziwiłam się. Coś knuł wiedziałam to…- Ładnie tu.
- Bardzo…- spojrzeliśmy na kwitnące jabłonie. Pomiędzy białymi, wysokimi drzewami rosły dość duże i zarówno piękne, fioletowe bzy. A nad nimi unosiło się błękitne niebo. Ubóstwiałam ten widok… - Wrócimy tu jeszcze co?
-Na pewno.- odpowiedział nie odrywając wzroku od krajobrazu.- Zabiorę tu kiedyś Anię.
-Jeszcze nigdy tu z nią nie byłeś?!
-Jakoś nie…
-Aaa… to chyba najromantyczniejsze miejsce w okolicach Warszawy.- w oddali zauważyłam samochód, od razu rozpoznałam marke, to Lamborhini Gallardo. Piękny samochód mojego braciszka. Za kierownicą siedział Marco. Trochę się zdziwiłam.
Oczami Marco:
Auto Roberta jeździło, jak marzenie. Silnik chodził niesłyszalnie i tylko ten gwizd opon, zasuwających po drodze. Klasyk…
Zauważyłem Nikole i Roberta siedzących na trawie, przyglądali się drzewom i o czymś rozmawiali. Zaparkowałem idealnie obok Nikoli. Byłem z siebie dumny. Wysiadłem, zrobiłem kilka kroków i usiadłem obok Nikoli. Była zdziwiona.
-Pięknie tu.- stwierdziłem, po kilku sekundach patrzenia się na drzewa i fioletowe krzaki.
-Noo…- Nikola pokiwała głową. Delikatnie dotknąłem jej policzka, zlękła się. Przechyliła głowę w stronę mojej ręki, podobało się jej. Odwróciłem jej głowę w moją stronę, pocałowałem ją. Nasze usta się spotkały. Oparliśmy czoło o czoło i spojrzeliśmy sobie w oczy. Uśmiechała się, znów się uśmiechała! Moje serce było szczęśliwe, chciało wyskoczyć z piersi. Tym razem to ona mnie pocałowała a ja odwzajemniłem całus, położyliśmy się na trawę.
-Dzieci…- rzucił Lewy. W tej chwili przypomnieliśmy sobie, że on siedział obok nas.
-Spadaj.- odpowiedziałem. Usiedliśmy jak poprzednio.
-I jak Marco było z naszą mamusią? Hahaha...- zapytała Nikola.
- Całkiem, całkiem hahaha… Nie no normalnie. Trochę pogadaliśmy…- zacząłem bawić się trawą.
- A herbatki się napiliście? I pewnie pani Róża też przyszła? Takie babskie spotkanie…- Robert zaczął się ze mnie nabijać.
- Spadaj na drzewo.- rzuciłem w niego małym kamyczkiem.
-Jakbyś zarysował Baśkę chyba bym cię udusił.
-Kogo?!- Nikola spojrzała na niego, jak na jakiegoś psychopatę.
- No na samochód- Baśkę.- powiedział poważnym głosem.
-Hahahahaha haha….- zaczęliśmy się z Nikolą śmiać, jak opętani. Ja bardziej byłem zadowolony z tego, że zapomniała o tym całym porwaniu i znów się śmiała.
Nagle zadzwonił jej telefon. Spoważniała a my zamilkliśmy. Z jej twarzy powoli znikał uśmiech a pojawiał się smutek. Myślałem, że zaraz wybuchnie płaczem. Zachodziłem się w myślach o co się stało. Kiedy Nikola zakończyła rozmowę spojrzałem na nią…
-O co chodzi?
-Muszę złożyć zeznania przeciwko Adamowi…- myślałem, że to coś gorszego. Spodziewałem się tego…- Będę musiała wszystko opowiedzieć, nie wiem czy dam radę.- przytuliłem ją do siebie. Zaczęła pochlipywać, znów była smutna, nie uśmiechała się. A to wszystko zniszczył jeden telefon, jeden człowiek, jedno imię… Jedna osoba, w jednej minucie może zniszczyć to wszystko, na co starało się przynajmniej trzy osoby przez kilka dni.
Wyjąłem z kiszeni kluczyki i rzuciłem Lewemu. Wiedział o co chodzi. Po kilku sekundach siedzieliśmy w ‘’Baśce”. Próbowaliśmy jakoś rozśmieszyć Nikolę, ale ona przylepiła się do szyby i potakiwała głową. Mój Świat musi przejść tyle cierpienia przez tego drania. Tak bardzo chciałbym mu dać w pysk, ale to i tak byłaby mała kara za to co jej zrobił.
Heej :/ Rozdział taki sobie, na początku jeszcze może być, ale kwestia Marco moim zdaniem jest beznadziejna. Chyba nie umiem się "wczuć w chłopaka" nie wiem co oni myślą na dany temat, jakby zareagowali w danej sytuacji... No ale zostawiam do waszej opinii :*
Pierwszy raz w życiu nie chciałam żeby nadeszła sobota... 3 maja 2014 roku Robert oficjalnie pożegna się z Borussia Dortmund. On się z nami pożegna, ale my- Borussen z nim nigdy. Dla mnie zawsze będzie częścią BVB tak samo, jak Mario Gotze <3 Czuję się beznadziejnie... Żałuję, że nie kibicowałam Robertowi, jak on był w Lechu Poznań, żałuję, że nie kibicuję Borussii dopiero od Euro2012 tak wiele rzeczy żałuję... Chciałabym tylko żeby Robert pozostał taki, jak jest teraz, żeby Bayern go nie zmienił (bo moim zdaniem Bayern zmienia ludzi, na gorsze. Nwm dlaczego...) W moim pokoju będzie potop łez ;c ;c ;c Buziaki :* <3 :c Na zawsze Lewa
Nigdy nie zapomnę tego co zrobił dla Borussii <3
Kochana rozdział świetny najlepsze o baśce hahahah genialne i nie marudź, że rozdział do bani bo tak nie jest rozdział cudowny.. tak trzymaj i proszę mi tu nie narzekać! :) a co do Roberta to mi się zbiera do płaczu. No ale trzeba to jakoś przeżyć. Robert-snajper :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Świetnie piszesz! Rozdział bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńPostaram się tu zaglądać częściej :DD
Ja dopiero zaczynam, ale może miałabyś ochotę zajrzeć i powiedzieć co myślisz? Byłabym bardzo wdzięczna :)
http://bvbmyfamily.blogspot.com/
Zapraszam:)
rozdział jest wspaniały... szkoda mi Nikoli... (nie dam rady więcej napisac, przepraszam.)
OdpowiedzUsuńJa też nie mogę uwierzyć że Robert odchodzi.... Już mam łzy w oczach... BvB nigdy nie zapomni co dla nich zrobił a my Borussen zawsze będziemy go uwielbiać! Dziękujemy Robert <3 :'(
Pozdrawiam serdecznie :*
Rozdział suuper ! Biedna Nikola ;c Dziewczyno masz łeb ! Umiesz sie " wczuć w chlopaka " xdd ! Jeszcze raz powtarzam ! Rozdzial wspaniały ! ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na szybciutkiego nexta ! Całuski ;* -------------------- Ta z aska <33
Świetny rozdział :) I nawet dobrze wczuwasz się w rolę zarówno chłopaka jak i dziewczyny :) Ogólnie przed chwilą nadrobiłam wszystkie zaległości :)
OdpowiedzUsuńCały czas się łudziłam, że odejście Roberta to jakiś głupi żart. I cały czas mam łzy w oczach... Dla mnie i tak zawsze będzie jednym z Borussen <3
Czekam na next :*
Pozdrawiam :*
Rozdział świetny jak zawsze :) Mam nadzieje, że Nikoli się ułoży.
OdpowiedzUsuńPo tym co przeszła...to zabiłabym tamtego gnoja.
Co do Roberta to jak zobaczyłam na fb Anki Lewandowskiej zdjęcie z podpisem Ostatni mecz Roberta w BVB to wpatrywałam się jak głupia roniac co chwilę łzy. Niby za Nim ni eprzepadałam ale mimo wszystko!
Ciągle mam nadzieję, ze zarówno On jak i Goetze wrócą do BVB!
Czekam na nn
Buziaki:*
http://powrotyirozstania.blogspot.com/
Nie chce sie rozpisywac, wiec poprostu powiem ze... rozdzial jest zajebisty!!!! ;3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;***
/Ola ;*
A więc jestem :)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to cudo *.*
Uwielbiam jak piszesz.
Tak szkoda mi Nikoli. Będzie potrzebowała czasu, żeby wyjść z traumy tego co się stało.
Ale na szczęście ma Marco, który ja Kocha.
Poszczęściło się Jej dostając dom od Lewego.
Właśnie Lewy.... odchodzi.
Zżyłam się z tym głupkiem...chociaż nigdy Go na oczy realnie nie widziałam
I dlaczego znów ryczę?
:((
Czekam na nn
Buziak:*