Oczami Nikoli:
To samo lotnisko, ci sami spieszący się ludzie, tylko 2 lata później. Pamiętam, jak tam na parkingu płakała moja mama, że lecę do Dortmundu a Karolina przestrzegała mnie, abym się nie zakochała się w jakimś piłkarzu. Był jeszcze on… Jeny on tam naprawdę stał, tam gdzie 2 lata temu. Nogi się pode mną ugięły.
- Nikola nareszcie jesteś.- rzucił mi się na szyję. Jego woda po goleniu działała hipnotyzująco. Przytuliłam go. Teraz dopiero sobie uświadomiłam, że bardzo za nim tęskniłam.
- Tak, przyjechałam.- oderwałam się od Adama i wymusiłam na swoich ustach sztuczny uśmiech.- A rodziców nie ma?- zapytałam. W tym czasie Adam zabrał ode mnie walizki i szliśmy w stronę samochodu.
- Poprosili mnie, abym to ja cię odebrał z lotniska.- czemu to mamą po mnie nie przyjechała? Może bardziej bym się cieszyła… - Nikola widzę to po tobie i czuję, że nie jesteś zadowolona z mojego widoku.- jak prawdziwy gentelman otworzył mi drzwi do samochodu.
- To nie o to chodzi.- odparłam sucho i zatrzasnęłam drzwi.
- A powiesz mi o co?- nie zmienił się, nadal wtykał nos w nie swoje sprawy.
- Jezu Adam widzimy się po 2 latach a ty już żądasz ode mnie jakiś wyjaśnień.- oparłam głowę o szybę. Jego mina mówiła, że nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Twarz miał skierowaną w moją stronę choć prowadził, jakby nadal oczekiwał odpowiedzi.- Może mam jeszcze powiedzieć z kim sypiałam?
- A z kim spałaś?- gwałtownie spojrzałam na niego.- Nie ukrywam, że mnie to ciekawi.
Wymruczałam pod nosem jakieś przekleństwo. Wygodnie usadowiłam się w fotelu auta, oparłam głowę o szybę i próbowałam nie myśleć, chciałam zasnąć.
Przyjaciel mojej rodziny, mój najlepszy przyjaciel, a z czasem chłopak, potem go szczerze znienawidziłam, a następnie pewnej nocy, po imprezie wylądowałam z nim w łóżku. Nie wiem co do niego wtedy czułam. Po prostu była zabawa, dużo wypiliśmy i tak jakoś zapragnęliśmy naszych ciał. Po tygodniu postanowiłam odwiedzić braciszka, on oczywiście musiał mnie zawieść i jak się teraz okazuje też odebrać z lotniska. Moi rodzicie nadal myśleli i nadal myślą, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi z dzieciństwa. A tak w ogóle to miłość damsko-męska istnieje? Może w filmach, książkach tak, bo w moim życiu na pewno nie.
- Pamiętasz to boisko?- pytanie Adama wyrwało mnie z rozmyślań. Spojrzałam w prawo.
- No jasne, że pamiętam!- krzyknęłam.
- Fajnie w tedy było…- posłał do mnie swój zniewalający uśmiech.
- Noo…- pokiwałam zgodnie głową. Poznaliśmy się tam, jeszcze jako dzieci. Przez przypadek kopnął piłkę i trafiła we mnie. W przeprosiny kupił mi lizaka, za marne 50 groszy, które znalazł na murawie. A jak byliśmy już duzi i niegrzeczni to się tam całowaliśmy.
- Pamiętasz coś z tego?
- Jeszcze sklerozy nie mam. Wszystko pamiętam.- byliśmy coraz bliżej domu. Z każdym skrawkiem ziemi, z każdym zakamarkiem miałam jakieś wspomnienia. Miej lub bardziej interesujące, ale nigdy niezapomniane.
- Ja też ze szczegółami.- uśmiechnął się sarkastycznie i poruszył brwiami w górę i w dół.
- A wiesz co z Karoliną?- nagle przypomniałam sobie w jakim celu wróciłam do Polski, do Karoliny. Głupio mi było, że o tym zapomniałam.
- Ehh… ciężka sprawa.- ledwo wymamrotał.
- Co jej jest?- moje zainteresowanie było większe niż wtedy, jak dostawałam świadectwo za ukończenie studiów.
- Ma poważnie obrażenia kręgosłupa, złamaną nogę i kłopoty z wymową.- zbladłam.
Oczami Marco:
- No cześć. Chciałeś coś ode mnie?- nawet nie mogę zadzwonić do kumpla, bo myśli, że już coś od niego chcę.
- Nie nic.- wzruszyłem ramionami.- Ale mam dla ciebie coś bardzo ciekawego.
- Ooo Marco zainteresowałeś mnie. Jakiś męski wieczór się szykuje?- męski wieczór to nie był taki głupi pomysł, tylko raczej nie teraz.
- Hmm… pomyślę nad tym. W końcu teraz mam chatę wolną.- obrzuciłem spojrzeniem salon.- Mam dla ciebie super newsa.
- No to mi go powiedz. Masz coś do picia?- zawsze spragniony Lewandowski.
- O kurde piwo albo mleko.- spojrzałem do lodówki.- Kely nie zrobiła zakupów przed odejściem.- miałem jeszcze margarynę, kilka listków sałaty, dwa jajka i słoik majonezu. A raczej pusty słoik bez majonezu, który wyrzuciłem do kosza. Ciekawe ile dni przeżyję…
- Jprd… to już wolę kranówę.
- Częstuj się.- wskazałem ręką kran.
- To co miałeś mi powiedzieć?- cały czas mi to chodzi po głowie tylko nie wiem od czego zacząć.
- No bo, jak wiesz zerwałem z Kely…
- Nie wiedziałem tego tylko ty mi to uświadomiłeś, a jeszcze wcześniej się domyśliłem.
Ktoś zadzwonił do drzwi. Spojrzałem na Roberta przepraszająco i poszedłem otworzyć. W progu stała Kely.
- O wilku mowa.- uśmiechnąłem się szeroko i ruchem ręki zaprosiłem ją do środka. Poszła prosto do kuchni. Widziałem jej zmieszaną twarz, kiedy zobaczyła Lewego. Chytrze się uśmiechałem.
- Chyba zapomniałaś komórki.- oparłem się o blat stołu i pomachałem do niej trzymając w ręce jej telefon.
- Oddaj mi go!- rzuciła się na mnie, podrapała mnie swoimi pazurami ale na szczęście nie odzyskała go.
- Niech Robert zobaczy swoje zdjęcia.- rzuciłem do niego telefon, nie był bramkarzem ale efektownie go złapał. Widziałem zaskoczoną minę Lewego i jak powoli opada mu szczęka.
- Co chciałaś z nimi zrobić?- z takim ostrym głosem, jak w tej chwili spokojnie mógłby śpiewać na koncertach rockowych.
- A jak myślisz?! Na tych twoich głupich fotkach mogłabym zarobić niezłą kasę. Miałam już umówione spotkanie z jednym z dziennikarzy, dużo oferował.- była wściekła, bardzo. Czułem, że najchętniej wydrapałaby nam oczy.
- Chyba sobie nie zarobisz na mojej przystojnej twarzy. Bo istnieje przycisk z napisem ‘’USUŃ”.- nie wiedziałem, że Robert potrafi być taki chamski. Zacząłem się śmiać, jak głupi.
- Zamknij się!- krzyknęła.
- Dobra Kely łap swoją komóreczkę i spadaj z naszego życia.- dodatkowo zrobił znak dłonią, jakby ją wyganiał.
- Oj Marco, ofiaro. Tylko nie myśl, że cię kochałam.- podeszła do mnie i delikatnie podrapała mnie w policzek, tak, jak zawsze to robiła. – Takich jak ty to ja zjadam na śniadanie. Tu chodziło o obiad, mały podstęp na rodzeństwo Lewandowskich. Najpierw psychicznie wykończyłam tą małą brunetkę, zabierając jej ciebie a potem miał być mały skandal w małżeństwie Lewandowskiego.- skończyła z tym swoim chytrym, małym uśmieszkiem na ustach.
- Tam są drzwi!- wskazałem palcem. Obróciła napięcie i poszła.- Idziemy na piwo?- spojrzałem pytająco na Lewego.
- Ty stawiasz.
-----------------------
Co ja mam ci napisać?? Rozdział jak zawsze świetny, boski,genialny.... Mogłabym jak wymieniać w nieskończoność. Nawet ci trochę zazdroszczę *.* Piszesz fenomenalnie <3 Ja przy twoim pisaniu mogę się tylko schować :( Więc proszę cię, abyś pisała i pisała bo to wychodzi ci genialnie :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Nikola wróci do Dortmundu w najbliższym czasie. A także wróci do Marco. *.* ^.^
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ^.^
Ps. Dzisiaj dodam kolejny rozdział na dwóch moich blogach i tam będzie czekać na ciebie niespodzianka <3
Pozdrawiam ^.^ *.*
Hejka.! Dopiero zaczęłam czytać twoje opowiadanie i muszę przyznać że jest świetne. Masz talent. Liczę że ta głupia Kelly nie namiesza w małżeństwie Lewandowskich, a Nikola będzie znowu z Marco......Trzymam za nich kciuki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zapraszam do siebie:
http://milosc-jest-jak-kosmos-bezkonca.blogspot.com/?m=1
http://mario-i-susanne.blogspot.com/?m=1
Kasia :-*
Dopiero znalazłam tego bloga i już mi się strasznie podoba !!! Jest wspaniały a ty masz duuuży talent do pisania. Czekam na następny i pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńBędę się tak podpisywać /Ola ;*